Autor: Leigh Bardugo
Tytuł: Szturm i grom
Cykl: Grisza, tom 2
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Przed przeznaczeniem nie da się uciec. Każdy doskonale o tym wie, a mimo to wszyscy próbują. Jednak przychodzi taki czas, kiedy człowiek przestaje i stara się z nim zmierzyć.
Alina wraz z Malem porzucili dawne życie i uciekli za Morze Prawdziwie. Próbują ułożyć je sobie od początku w obcym kraju, ale to pozorne wytchnienie. Dopada ich pościg, jednak dzięki pewnemu korsarzowi udaje im się przeżyć. Alina wraca do Ravki, by bronić jej przed Darklingiem i jego armią.
Najlepszym w tej książce okazał się nowy bohater - Mikołaj. Swoim poczuciem humoru i sposobem bycia skradł mi serce. Wiele razy myślałam, że popłaczę się ze śmiechu. A przede wszystkim wynagradza mi brak Draklinga. Bardzo podobały mi się również opisy. Autorka bardzo dokładnie przedstawiała otaczającą bohaterów rzeczywistość, przez co czułam się, jakbym tam była. Są plusy, ale są też dwa ogromne minusy. Jeden z nich to wątek miłosny. Autorka stworzyła trójkącik miłosny, parę razy można powiedzieć nawet, że czworokąt. Alina miała dobrych facetów wokół siebie, a i tak wybrała Mala, który wiecznie się fochał. Najchętniej walnęłabym go cegłą. Miałam dosyć czytania bezsensownych kłótni, rozterek i rozmów na ten sam temat. A o drugim wspomniałam wyżej, czyli o braku Draklinga. Pojawił się tylko na kilku stronach, w pojedynczych zdaniach.
"Szturm i grom" nie odstaje poziomem od pierwszego tomu. Zakończenie sprawiło, że jeszcze bardziej mam ochotę przeczytać także ten ostatni. Mam nadzieję, że będzie on dobrym finałem serii. Polecam.
LostGirl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz