sobota, września 29, 2018

Wiąże mnie lojalność... - "Córka złodzieja" Jeffa Wheelera [KRÓLEWSKIE ŹRÓDŁO #2]

Wiąże mnie lojalność... - "Córka złodzieja" Jeffa Wheelera [KRÓLEWSKIE ŹRÓDŁO #2]
Autor: Jeff Wheeler
Tytuł: Córka złodzieja
Cykl: Królewskie źródło, tom 2
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Jaguar


W "Trucicielce królowej" poznałam małego, wystraszonego Owena, odebranego rodzicom i zmuszonego, by zamieszkać na zamku króla Severna. Władcy budzącego powszechne przerażenie wśród swoich poddanych. Byłam ciekawa, jak dalej potoczą się losy chłopca i bardzo chętnie sięgnęłam po "Córkę złodzieja". Ale teraz powiem Wam jedno: ja nie chcę kolejnego tomu, ja MUSZĘ go przeczytać! Najlepiej już, w tej chwili ;)
Od wydarzeń z pierwszego tomu serii Królewskie źródło minęło 9 lat. Owen i Evie stoją u progu dorosłości. On ma właśnie sprawdzić się po raz pierwszy w roli dowódcy. Ona zostaje na Północy, choć sama również chętnie wzięłaby udział w walce. Severn wysyła Kiskaddona na pomoc księżnej Brytoniki, którą rządzący Oksytanią Chatriyon próbuje zmusić do małżeństwa. Okazuje się jednak, że to tylko część większego spisku. Na horyzoncie pojawia się nowy pretendent, pragnący siłą przejąć koronę. Twierdzi, że jest bratankiem króla, choć wszyscy uważali go dotąd za zmarłego. Czy to on ma być tym Straszliwym Truposzem z legendy? Do czego posunie się Severn, gdy uświadomi sobie, że nikomu nie może już ufać?
Kontynuacja historii Owena z miejsca mnie porwała. Czemu trudno się dziwić, gdy autor praktycznie od razu rzuca czytelnika na pole decydującej bitwy. Nie martwcie się jednak, jeśli nie przepadacie za makabrycznymi opisami walk, tutaj tego nie znajdziecie. Jeff Wheeler zdecydowanie bardziej skupia się bowiem na strategii, obmyślaniu najlepszych, najbardziej zaskakujących dla przeciwnika posunięć. Przy okazji odkrywamy razem z głównym bohaterem, że spisek sięga o wiele dalej niż się spodziewał. I mimo że powoli posuwa się do przodu, odkrywając kolejne elementy układanki, wciąż ma wrażenie, że nie dostrzega całego obrazu. Wyczuwa, że w sprawę zamieszany jest ktoś jeszcze i to on pociąga za sznurki, dążąc do sobie tylko znanego celu. Rozpoczyna się wojna, a Owen staje przed poważnym dylematem: walczyć o własne szczęście czy pozostać lojalnym wobec króla.

Już w "Trucicielce królowej" podobało mi się obserwowanie stopniowych zmian, jakie zachodziły w głównym bohaterze. Ze sparaliżowanego strachem dziecka, niezdolnego wydusić z siebie słowa w sytuacji stresu, stał się odważnym, pewnym siebie i niezwykle inteligentnym młodzieńcem, jakiego spotykamy na pierwszych stronach "Córki złodzieja". To jednak nie koniec. Coraz lepiej i świadomiej wykorzystuje magię Źródła, chociaż wciąż ma jeszcze wiele do odkrycia. Staje przed trudnymi wyborami, a Severn zdaje się sprawdzać jego lojalność do granic możliwości. Podejmuje decyzje, które wydają mu się słuszne, ale czy naprawdę takie są? Jaką cenę przyjdzie mu zapłacić za posłuszeństwo wobec króla?

Pozostali bohaterowie również się rozwijają, zachodzą w nich różne zmiany, co uważam za wielką zaletę tej serii. Tak jak w prawdziwym życiu, różnorakie wydarzenia i dokonywane wybory kształtują osobowość poszczególnych postaci. Nic, co się wokół nich dzieje, nie pozostaje bez wpływu na nich samych i ich sposób postrzegania świata. Nie tylko Owen przechodzi ważne próby, podobnie jest z Evie. Chociaż łamią jej serce, nie traci nadziei, mierząc się z każdą z nich z dumnie podniesionym czołem. Dramaty nie omijają także samego króla. Kolejne zdrady zaufanych ludzi odciskają na nim straszliwe piętno...
"Trucicielka królowej" wywarła na mnie naprawdę dobre wrażenie, ale drugi tom serii, "Córka złodzieja", kompletnie mnie oczarował. Bohaterowie, niby tak już dobrze znani, wciąż się zmieniali i dojrzewali, stawiani przed ciężkimi wyborami. Lojalność władcy czy własnemu sercu - ten dylemat wciąż im towarzyszył, sprawiając, czyniąc tę opowieść nie tylko ogromnie ciekawą, ale również pełną emocji. Chociaż autor nie zagłębiał się zbytnio w szczegółowe opisy walk, tocząca się wojna i tak robiła wrażenie. Skupienie się na strategii działania zamiast przytłaczania krwawymi opisami wcale mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, pasowało nawet bardziej do klimatu powieści. Historia opowiedziana przez Jeffa Wheelera wciągnęła mnie i zafascynowała. Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów tej niezwykłej serii. Polecam!
Zuzanna

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

Książkę znajdziecie też na portalu


Wyzwania:

środa, września 26, 2018

"Gdzie niebo mieni się czerwienią"- Lisa Luddecke *LostGirl*

"Gdzie niebo mieni się czerwienią"- Lisa Luddecke *LostGirl*
Autor: Lisa Luddecke
Tytuł: Gdzie niebo mieni się czerwienią
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Zielona Sowa



Lubię czytać debiuty, ponieważ nigdy nie wiem, czego mogę się spodziewać. A nuż spodoba mi się. I tak w moje ręce trafiło dzieło Lisy Lueddecke Gdzie niebo mieni się czerwienią. Zachwycona okładką i opisem zabrałam się do czytania.

Skuta lodem wyspa Skane. Na niej wszystko zależy od Bogini, która daje znaki za pomocą zorzy. Zielona oznacza, że jest ona zadowolona, niebieska zwiastuje zamieć, a czerwona... czerwona pojawia się, gdy ma zdarzyć się coś potwornego. Siedemnaście lat temu, gdy Ósa się urodziła, niebo stało się czerwone. Wyspę dotknęła plaga, która odebrała życie wielu, w tym także matce dziewczyny. Teraz niebo znowu mieni się czerwienią. Ósa nie może patrzeć na bezczynność mieszkańców. Wyrusza w samotną podróż w poszukiwaniu Bogini.
Akcja niezbyt przypadła mi do gustu, ponieważ rozwija się powoli. Wszystko rusza gdzieś tak w połowie. Co do bohaterów, najbardziej polubiłam Ivara za dobre serce, tajemniczość, odwagę i wytrwałość. Ósa według mnie zrobiła z siebie ofiarę losu, przez co zwyczajnie jej nie polubiłam. Odnośnie reszty bohaterów, np. rodziny Ósy czy Ivara, niezbyt mogę się wypowiedzieć. Autorka nie rozbudowała ich aż tak. A szkoda, bo chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej. Kolejnym minusem jest zakończenie. Bardzo proste, spodziewałam się czegoś, co mnie zaskoczy. Choć na koniec dodam, że okładka to cudo. 
Szczerze powiem, że czytałam lepsze debiuty. Wierzę, że kolejne powieści Lisy Lueddecke będą już na wyższym poziomie, być może kiedyś sięgnę po nie. Książka nie była zła, ale też nie zachwyciła mnie aż tak bardzo. Mimo to myślę, że na pewno znajdą się osoby, którym przypadnie do gustu.


                                                                                                                                          LostGirl  

wtorek, września 25, 2018

Oszukać oszusta... - "Trucicielka królowej" Jeffa Wheelera [KRÓLEWSKIE ŹRÓDŁO #1]

Oszukać oszusta... - "Trucicielka królowej" Jeffa Wheelera [KRÓLEWSKIE ŹRÓDŁO #1]
Autor: Jeff Wheeler
Tytuł: Trucicielka królowej
Cykl: Królewskie źródło, tom 1
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Jaguar

Okrutny król, o którym krążą mrożące krew w żyłach plotki. Dworskie intrygi i całe zastępy szpiegów śledzących każdy ruch, gotowych donieść o każdym przewinieniu. Tajemnicza magia przejawiająca się w przeróżny sposób u wybrańców obdarzonych przez Źródło. Mały chłopiec wyrwany z rodzinnego domu, umieszczony na królewskim dworze w charakterze zakładnika... Ja się skusiłam, a Wy?
Królestwem Ceredigionu włada bezwzględny tyran, Severn. Jego poddani żyją w przeświadczeniu, że zamordował własnych bratanków, aby nie stanęli mu na drodze do władzy. Nadal ma jednak wielu wrogów. Podczas bitwy pod Wzgórzem Ambion diuk Kiskaddon zwleka z wykonaniem rozkazu, licząc na porażkę króla, czym ściąga na siebie jego wielki gniew. Cena za zdradę jest wysoka - najstarszy syn diuka zostaje stracony, a Severn żąda kolejnego potomka jako gwaranta lojalności rodu. Tym sposobem zakładnikiem na królewskim dworze zostaje ośmioletni Owen. Jeden fałszywy ruch i chłopiec podzieli los starszego brata. Czy uda mu się przetrwać, gdy przerażający władca wciąż jest blisko, a wokół aż roi się od szpiegów i bezustannych spisków?
Pierwsze rozdziały powieści Jeffa Wheelera czytało mi się dość ciężko. Obawiałam się, że informacje o wszystkich przewijających się przez dwór postaciach i o wydarzeniach z przeszłości królestwa w końcu mnie przytłoczą. Ale kiedy miałam już z rezygnacją przyznać, że będzie nudno... coś się zmieniło. Akcja nabrała tempa, a rozwijająca się w nieoczekiwanym kierunku historia Owena wciągnęła mnie tak, że nie mogłam się już od niej oderwać. 

Ten wyjątkowy chłopiec od razu zyskał moją sympatię. Inteligentny i spostrzegawczy, był świetnym obserwatorem rozgrywających się wokół wydarzeń. Poza tym dużo łatwiej się zorientować w sytuacji, gdy ktoś tłumaczy ją dziecku. Podziwiałam również jego przemianę, stopniowe pokonywanie strachu, który początkowo całkowicie go paraliżował, nie pozwalając wydobyć z siebie ani słowa. Największe wrażenie wywarła na mnie jednak postać tytułowej trucicielki. Kobiety zdolnej przechytrzyć każdego szpiega. Odważnej i lojalnej, gotowej poświęcić własne życie w słusznej sprawie. A do tego tak pełnej tajemnic, że to, co ujawnia autor w pierwszym tomie serii, musi być zaledwie nikłym ułamkiem skrywanych przez nią sekretów. Moją uwagę zwrócił również szpieg Mancini. Choć wydaje się być niegroźnym grubasem, którego myśli zaprząta głównie jedzenie, mam wrażenie, że w kolejnych tomach może jeszcze mocno zaskoczyć. Podobnie zresztą jak sam król. To tak złożony i pełen sprzeczności bohater, że sama już nie wiem, czego się po nim spodziewać.
Mimo dość ospałego początku, "Trucicielka królowej" zdecydowanie przykuła moją uwagę intrygującą fabułą i szeregiem nietypowych, zapadających głęboko w pamięć postaci. Choć sposób narracji z początku niezbyt przypadł mi do gustu, wkrótce się do niego przekonałam i mogłam już bez przeszkód czerpać przyjemność ze śledzenia losów dzielnego Owena. Tytułowa trucicielka całkowicie podbiła moje serce i mam nadzieję na spotkanie jeszcze wielu tak dobrze wykreowanych bohaterów w kolejnych tomach. Jeśli lubicie opowieści o szpiegach, dworskich intrygach i magii, koniecznie musicie sięgnąć po serię Królewskie źródło. Ja polecam i już biegnę czytać "Córkę złodzieja" ;)
Zuzanna 

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

Książkę znajdziecie też na portalu


Wyzwanie:


środa, września 19, 2018

[PREMIEROWO] "Czarny Mag. Pierwszy rok" Rachel E. Carter [CZARNY MAG #1]

[PREMIEROWO] "Czarny Mag. Pierwszy rok" Rachel E. Carter [CZARNY MAG #1]
Autor: Rachel E. Carter
Tytuł: Czarny Mag. Pierwszy rok
Cykl: Czarny Mag, tom 1
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Uroboros
Premiera: 19 września 2018

Jerar to państwo, w którym rodzą się osoby obdarzone magiczną mocą. Szczytem marzeń większości tych boskich wybrańców jest nauka w osławionej Akademii. Chętnych oczywiście nie brakuje, lecz surowe zasady i wyczerpujące treningi to dla niektórych zbyt wiele. Po pierwszym, próbnym roku jedynie piętnastu szczęśliwców dostaje się na praktyki, po pięciu do każdej z frakcji: Alchemii, Uzdrawiania i Boju.
Ryiah i jej brat bliźniak, Alex, postanawiają rozpocząć naukę w Akademii. Aby tam dotrzeć, czeka ich trudna, pełna niebezpieczeństw podróż. Nic jednak nie może się równać z tym, co czeka ich na miejscu. Kandydaci z arystokratycznych rodów mają nad nimi przewagę, muszą zatem ostro wziąć się do pracy, by nadrobić wszelkie zaległości. Godziny spędzane w bibliotece nie wystarczają, a mordercze treningi doprowadzają ich na skraj wyczerpania. Do tego mistrzowie bardzo się starają, by jak najszybciej pozbyć się większości pierwszoroczniaków. Ambitna Ry ponad wszystko pragnie dostać się do frakcji Boju, gdzie konkurencja jest największa, a rywalizacja najbardziej zacięta. Do najgroźniejszych przeciwników należą arogancki i złośliwy książę Darren oraz równie wredna Priscilla, którzy wydają się jej szczerze nienawidzić. Czy Ryiah i Alex zdołają udowodnić swoją wartość i dostaną się do szczęśliwej piętnastki?
Zabierając się za "Czarnego Maga", miałam nadzieję na coś emocjonującego i iskrzącego magią. O ile początek, dotyczący podróży bliźniaków wypadł naprawdę dobrze, o tyle później mój entuzjazm stopniowo topniał. Zajęcia w Akademii, dopóki pozostawały czymś nowym i nieznanym, były całkiem interesującym tematem. Choć muszę przyznać, że z czasem przestało mi to wystarczać i liczyłam na jakąś odmianę. Na emocjonujące wydarzenie, które nadałoby akcji większego tempa. No i trochę się zawiodłam, bo w zasadzie doczekałam się tego dopiero pod koniec, podczas egzaminów. Jedynie walki podczas treningów i ostre wymiany zdań pomiędzy Ry i księciem, zwanym przez nią nienastępcą (z racji tego, że był drugi w kolejce do tronu), trochę ożywiały atmosferę. Poza tym niestety nie działo się zbyt wiele.

Jeśli chodzi o bohaterów, najciekawiej wypadł moim zdaniem książę Darren. Zdystansowany, arogancki, złośliwy i cyniczny, idealnie wpasowywał się w rolę czarnego charakteru. Jednak później coraz trudniej było mi go jednoznacznie ocenić. Stwierdzić, czy naprawdę ma też inną, bardziej ludzką stronę czy też może potrafi tak dobrze grać, by osiągnąć zamierzony cel. Z kolei Ryiah, mimo że wojownicza i ambitna, zaczęła mnie irytować swoją porywczością i zazdrością wobec wyżej urodzonych. Gdyby nie była główną bohaterką i jednocześnie narratorką, obawiam się, że mogłaby mi się trochę zagubić w tłumie innych uczniów. Jej najlepsza przyjaciółka, Ella, okazała się bardzo sympatyczną postacią, choć nadal mam wrażenie, że niewiele się o niej dowiedziałam. Żałuję też, że autorka tak mało miejsca poświęciła Alexowi.
Lektura pierwszego tomu serii Czarny Mag pozostawiła mnie z mieszanymi odczuciami. Czytało mi się ją szybko i całkiem przyjemnie, a początek pozwolił żywić nadzieję, że całość wypadnie naprawdę dobrze. Niestety z czasem akcja zwolniła, a czytanie w kółko o tych samych zajęciach zaczęło mnie nużyć. Sytuację ratowały sceny walki i ciekawe wymiany zdań pomiędzy główną bohaterką a wrednym - choć przystojnym - księciem. Bardzo liczę na to, że w kolejnych tomach bohaterowie zyskają trochę więcej charakteru, a akcja nabierze tempa. "Pierwszy rok" Rachel E. Carter okazał się w moim odczuciu całkiem przyzwoity, choć obyło się bez fajerwerków. Jeśli liczycie na coś zbliżonego do Harry'ego Pottera, to... w roli głównego bohatera wyobraźcie sobie mega porywczą dziewczynę i wyrzućcie wszystkie ekscytujące wątki z Voldemortem. No i w zasadzie wiecie już mniej więcej, czego się spodziewać.
Mnie ten początek serii nie zachwycił, ale zamierzam dać szansę kolejnym częściom. Może któraś z nich zdoła mnie bardziej oczarować.
Zuzanna

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!

Wyzwania:

poniedziałek, września 17, 2018

Ośrodek rodem z koszmaru - "Druga szansa" Katarzyny Bereniki Miszczuk

Ośrodek rodem z koszmaru - "Druga szansa" Katarzyny Bereniki Miszczuk
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Druga Szansa (wydanie drugie)
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Uroboros

Co kojarzy się Wam z hasłem "Druga szansa"? Czy ośrodek o takiej nazwie faktycznie na nią zasługuje? Co czeka pacjenta po przekroczeniu progów tej tajemniczej placówki? Jeśli nie tak łatwo Was przestraszyć, zapraszamy do mrocznego miejsca ukrytego pośrodku gęstego lasu. Otoczonego wysokim murem i drutem kolczastym. Do miejsca, gdzie kamery śledzą każdy ruch, a mimo to dzieje się tu mnóstwo niewyjaśnionych rzeczy.
Młoda dziewczyna budzi się w nieznanym miejscu, na szpitalnym łóżku, nie pamiętając, jak się tam znalazła. Nie wie nawet, jak ma na imię ani w jakim jest wieku. Gdy próbuje przypomnieć sobie swoich bliskich, natrafia jedynie na pustkę. Według informacji przekazanych jej przez lekarkę, Zofię Morulską, nazywa się Julia i straciła rodziców w pożarze, który doszczętnie pochłonął ich dom. Ona sama cudem ocalała, doznała jednak poważnego urazu głowy i stąd ta utrata pamięci. Dziewczyna wkrótce zaczyna terapię, choć ta wydaje się polegać w głównej mierze na faszerowaniu jej silnymi lekami. Zaczyna słyszeć głosy i mieć przywidzenia, w dodatku jedna z pacjentek uparcie powtarza, że czeka ją tu tylko śmierć.

Gdy trafiłam na opis "Drugiej szansy", niesamowicie mnie zaintrygował. Miałam już wcześniej styczność z twórczością Katarzyny Bereniki Miszczuk - z cyklem Kwiat paproci oraz z pierwszym tomem "Gwiezdnego Wojownika" - i chciałam się przekonać, jak poradziła sobie z tak odmienną od tamtych tematyką. I wiecie co? Byłam zachwycona!

Co zrobiło na mnie tak pozytywne wrażenie? Po pierwsze, klimat powieści. Ten mrok, te tajemnice, ta ciągła niepewność, co jest prawdą, a co złudzeniem. Wciąż towarzyszyło mi przeczucie, że coś jest nie tak, że jakieś zagrożenie czai się w ciemnościach. Że zło ciągle gdzieś tam jest, skradając się coraz bliżej, gotowe w każdej chwili zaatakować bohaterów. A niepokojące kruki, przyglądające się bohaterce, śledzące niemal każdy jej krok, dosłownie przyprawiały mnie o ciarki.

Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to moim zdaniem autorka poradziła sobie równie dobrze. Wprawdzie niewiele o nich wiemy, ale oni sami wcale nie dysponują większą wiedzą. Wszak stracili pamięć, więc o swojej przeszłości nic nam nie powiedzą. Ma to jednak pewne niezaprzeczalne zalety. Dzięki temu idealnie wpasowują się w klimat powieści, potęgując poczucie niepokoju i mrocznej tajemnicy. Poza tym nie musimy się martwić, że akcja nagle stanie w miejscu, bo bohater w najmniej odpowiednim momencie postanowi coś tam sobie powspominać. Julkę i Adama bardzo polubiłam, ale stworzenie postaci Morulskiej zasługuje chyba na największe uznanie. Wierzcie mi, kogoś takiego absolutnie nie chcielibyście spotkać na swojej drodze.


Barwny, sugestywny język pozwolił mi poczuć się częścią opowiedzianej przez autorkę historii. Sprawił również, że czytałam ją z prawdziwą przyjemnością. Nie dopatrzyłam się żadnych literówek ani innych błędów w tekście, a to w moich oczach także duża zaleta. Z kolei dynamiczna akcja, pozbawiona zbędnych przerywników, wciągnęła mnie do tego stopnia, że pochłonęłam tę powieść w dwa dni.

Mogę z ręką na sercu przyznać, ze "Druga szansa" spełniła wszystkie oczekiwania, jakie miałam wobec tej książki. Fascynująca intryga, mroczne miejsce akcji, bohaterowie pełni tajemnic - to wszystko przyciągało mnie, każąc czytać rozdział za rozdziałem dopóki nie poznałam końca tej historii. Mistrzowskie budowanie napięcia oraz budzący grozę klimat powieści uczyniły z niej lekturę wyjątkową. Szczerze polecam!
Zuzanna

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!

Wyzwania:

piątek, września 14, 2018

[PRZEDPREMIEROWO] "Obserwuję cię" Teresy Driscoll

[PRZEDPREMIEROWO] "Obserwuję cię" Teresy Driscoll
Autor: Teresa Driscoll
Tytuł: Obserwuję cię
Liczba stron: 362
Wydawnictwo: SQN
Premiera: 19 września 2018

Wyrzuty sumienia i poczucie winy potrafią całkowicie zawładnąć życiem. Przykuwają swoją ofiarę do przeszłości, nie pozwalając uwolnić się od wspomnień ani skupić na teraźniejszości. Każą odtwarzać w myślach raz po raz to jedno wydarzenie, jedną niewłaściwą decyzję, która zmieniła wszystko.
Podróżująca pociągiem Ella z nudów przysłuchuje się rozmowie młodych współpasażerów. Dwie nastoletnie dziewczyny - Anna i Sarah - wybierają się po raz pierwszy same do Londynu. Są tym bardzo podekscytowane - w ramach prezentu z okazji zdanych egzaminów rodzice opłacili im nocleg w hotelu i bilety na ulubione przedstawienie. Wkrótce przysiadają się do nich dwaj mężczyźni, każdy z czarnym foliowym workiem w ręce. Przyznają otwarcie, że właśnie wyszli z więzienia, gdzie odsiadywali wyroki za napaść i kradzież. Niezrażone dziewczęta kontynuują rozmowę, coraz częściej też ich towarzysze przynoszą z bufetu kolejne piwa. Zaniepokojona rozwojem sytuacji kobieta pragnie dyskretnie zainterweniować, lecz ostatecznie daje za wygraną. Gdy następnego ranka budzi się w hotelu, przeżywa szok. W telewizji widzi zdjęcie Anny. Dziewczyna, którą Ella widziała w pociągu poprzedniego dnia, zaginęła.
Emocją, która towarzyszyła mi od początku aż do samiutkiego końca powieści, był niewątpliwie głęboki, wszechogarniający niepokój. Teresa Driscoll poprowadziła akcję wprost genialnie, utrzymując mnie w niepewności do ostatnich stron. Kolejne zwroty akcji podsuwały mi coraz to nowe domysły, co tak naprawdę mogło się wydarzyć, lecz żaden z nich nie okazał się trafny. Kolejnym plusem było dla mnie wyczuwalne od początku napięcie, niezwykle zręcznie podtrzymywane przez autorkę. Miałam wrażenie, że nie opuściło mnie ani na chwilę, cały czas tam było, od pierwszej aż do ostatniej strony.

Ogromnie spodobał mi się sposób przedstawienia bohaterów. Narracja prowadzona jest na zmianę z punktu widzenia świadka (Elli), przyjaciółki ofiary, jej ojca i prywatnego detektywa. A o tym, jak naprawdę potoczyły się sprawy tej pamiętnej nocy, dowiadujemy się, towarzysząc samej Annie. Autorka zdecydowanie nie poszła tu na łatwiznę - wykreowane przez nią postaci poznajemy naprawdę dogłębnie. Daje nam wgląd w ich myśli, obawy, uczucia i wspomnienia, dzięki czemu możemy się bez problemu wczuć w sytuację każdego z nich. To złożone osobowości o nierzadko trudnej, skomplikowanej przeszłości. W dodatku każdego z bohaterów coś dręczy, a wiecznie żywe wyrzuty sumienia nie pozwalają zapomnieć o popełnionych błędach.
Kiedy tylko zaczęłam lekturę "Obserwuję cię", wiedziałam, że to będzie dobra książka. Już samo to, że autorka skupiła się nie tylko na osobach z najbliższego kręgu Anny, czyli na jej rodzinie i najlepszej przyjaciółce, bardzo mi się spodobało. W zasadzie to właśnie Elli, świadkowi z pociągu, poświęciła najwięcej uwagi, mimo że to przecież osoba z zewnątrz. Pogłębiony portret psychologiczny bohaterów i świetnie zarysowana fabuła sprawiły, że nie mogłam się od tej powieści oderwać. Głęboko skrywane tajemnice, których ujawnienia tak bardzo obawiali się narratorzy, nie dawały mi spokoju, każąc snuć coraz to nowe domysły. Zakończenie okazało się dla mnie kompletną niespodzianką. Teresa Driscoll naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła i z przyjemnością sięgnę po jej kolejne książki.
Miłośnikom thrillerów gorąco polecam!
Zuzanna

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!
Obraz może zawierać: tekst

Książkę znajdziecie również na portalu


Wyzwania:

czwartek, września 13, 2018

Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren "Krąg" [ENGELSFORS #1] *LostGirl*

Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren "Krąg" [ENGELSFORS #1] *LostGirl*
Autor: Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren
Tytuł: Krąg
Cykl: Engelsfors, tom 1
Liczba stron: 574
Wydawnictwo: Czarna Owca


Co byś zrobił(a), gdybyś dowiedział(a) się, że masz magiczne moce? Jak zareagował(a)byś na wiadomość, że grozi ci niebezpieczeństwo? Co powiesz na ratowanie świata z nieznanymi ci osobami?
Pewnej nocy na niebie pojawia się czerwony księżyc. Podczas trwania tego dziwnego zdarzenia sześć dziewczyn spotyka się w parku. Żadna z nich nie wie, dlaczego tam jest, a na dodatek w ogóle się nie znają. Dowiadują się, że posiadają magiczne zdolności, które mają pomóc im uratować świat. Ale czy potrafią odrzucić niechęć do siebie i współpracować?
Na początku powiem, że mam mieszane odczucia po przeczytaniu tej książki. Z jednej strony mi się podobała, a z drugiej nie do końca. Zacznę od plusów. Cieszę się, że autorzy nie zrobili z bohaterek typowych nastolatek. Każda z nich ma wady, problemy i zalety. Podoba mi się również to, że poznajemy je bardzo dokładnie. Kolejny plus to to, że akcja toczy się w Szwajcarii, a nie w USA czy Anglii. Naprawdę miła odskocznia.
Niestety z bólem przyznam, że książka ma więcej minusów. Pierwszym z nich jest oklepane miejsce akcji, czyli szkoła. Gdzie można spotkać nowego, przystojnego chłopaka? W szkole. Gdzie dzieje się coś złego? Właśnie w niej. Szkoda, że autorzy poszli na łatwiznę. Kolejny minus to brak magii, a przecież to książka właśnie o niej. Od czasu do czasu dziewczyny coś ćwiczyły i czytały magiczną księgę. Pod koniec troszeczkę poczarowały. Niestety, tylko tyle. I to, co mi się najbardziej nie podobało. Bardzo, ale to bardzo powolna akcja. Mocny początek zachęcił do czytania. Niestety, z każdym rozdziałem mój zapał gasł. Głównie czytamy o problemach dziewczyn. Przez to akcja stoi w miejscu przez jakieś 200 stron. Brakuje mi też męskiej postaci, która mogłaby wnieść coś nowego. I zakończenie. Spodziewałam się czegoś lepszego, moim zdaniem jest po prostu słabe.
I tak oto moja recenzja powoli dobiega końca. Nie była to zła lektura, gdyż bardzo dokładnie pokazuje ciemne strony bycia nastolatką. Jednak nie o to chodziło, miała pokazać ich zmagania z magią. Raczej nie sięgnę po drugi tom, a jak już to zwyczajnie z nudów.
LostGirl





wtorek, września 11, 2018

[PRZEDPREMIEROWO] "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" Marty Kisiel [MAŁE LICHO #1]

[PRZEDPREMIEROWO] "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" Marty Kisiel [MAŁE LICHO #1]
Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Małe Licho i tajemnica Niebożątka
Liczba stron: 208
Wydawnictwo: Wilga
Premiera: 19 września 2018


Pierwszy dzień szkoły to dla każdego dziecka raczej stresujące wydarzenie. Pomyślcie zatem, co musi przeżywać 9-letni chłopiec, który nagle dowiaduje się, że jego też to doświadczenie nie ominie? Do tej pory uczył się w domu, choć wcale nie był to dom zwyczajny. Oprócz niego zamieszkiwali go bowiem mama, dwaj wujkowie i cała zgraja istot niezwykłych: od aniołów, przez niemieckie widma czy potwora spod łóżka, aż po dżinna i osiem różowych królików.
Bożydar Antoni Jekiełłek całe dnie spędza na wspólnych zabawach ze swoim aniołem stróżem. Jeśli jednak wyobrażacie go sobie jako dostojną postać w śnieżnobiałej szacie - nic bardziej mylnego. Licho - bo tak właśnie się nazywa - jest małe jak dziecko, niepozorne i wiecznie zasmarkane. Zawsze chodzi ubrane w zbyt dużą, ale starannie wyprasowaną koszulkę i mięciutkie wełniane bamboszki, które samo dla siebie robi. Zupełnie nie przypomina Tsadkiela, anioła wujka Konrada - tak, on z kolei wygląda naprawdę anielsko. Jest jeszcze ciągle zapracowana mama i wujek Turu, który potrafi wystrugać z drewna chyba wszystko. W codziennych zabawach uczestniczy także potwór Gucio, a jego pobratymiec Krakers zajmuje się w domu gotowaniem. Gdy zapada decyzja o wysłaniu Bożka do szkoły, wszyscy domownicy, poruszeni tym faktem, starają się w jakiś sposób ułatwić chłopcu przystosowanie się do nadchodzących zmian. Tym bardziej, że cierpi na pewną tajemniczą przypadłość... 
Nietypowy, zaniedbany dom na uboczu, zamieszkany przez szereg postaci nie z tej ziemi - ta opowieść już od pierwszych zdań zdołała wzbudzić moje zainteresowanie. Nietypowi mieszkańcy bawili i intrygowali, nie pozwalając mi się nudzić ani przez chwilę. Bożek - wyjątkowy chłopiec otoczony przyjaznymi istotami, powoli zaczyna dorastać. Rozpoczyna się nowy etap w jego życiu, choć on sam wcale nie czuje się jeszcze gotowy na tak duże zmiany. Gniewa się na wujka za to, że chce go wysłać do szkoły, by poznał innych ludzi i zobaczył też świat poza murami domu. Zaczyna złościć się na wszystkich wokół, szczególnie gdy spotyka nowych kolegów i uświadamia sobie, jak wiele go od nich różni. Zyskanie akceptacji grupy wcale nie jest takie proste. Coraz bardziej zniechęcony, zamyka się w sobie, izolując od najbliższych. Wreszcie czara goryczy zostaje przelana, a chłopiec trafia do miejsca, gdzie grozi mu ogromne niebezpieczeństwo.
Powieść Marty Kisiel, choć skierowana głównie do dzieci, porusza wiele ważnych tematów. Myślę, że wielu z nas bez większego trudu odnalazłoby siebie w postaci Bożka, któremu z trudem przychodzi pogodzenie się z dużymi zmianami i przystosowanie do nowej sytuacji. Stara się zdobyć akceptację grupy, ale na szczęście szybko sobie uświadamia, że ślepe naśladowanie innych wcale nie jest dobrym wyborem. Potrzebuje uwagi i wsparcia od swoich najbliższych, jak każdy człowiek. To daje mu siłę do pokonywania wszelkich przeciwności. Uczy się też, jak zaakceptować siebie i swoją odmienność. Jak stwierdza jeden z bohaterów, w byciu innym nie ma nic złego ani nic dobrego, tak po prostu jest. "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to niezwykle mądra powieść, poruszająca, ale i pełna naprawdę dobrego humoru. Czyta się ją błyskawicznie, a duża czcionka i ciekawe ilustracje jeszcze zwiększają komfort i przyjemność z lektury. 
Polecam z całego serca! Każdemu, bez względu na wiek.
Zuzanna

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wilga!

Wyzwania:

Copyright © 2016 Ogród Książek , Blogger