piątek, lipca 09, 2021

Najważniejsze są zasady - "Powiernik mieczy" Kel Kade [KRONIKI MROKU#1] *Natalia*

Najważniejsze są zasady - "Powiernik mieczy" Kel Kade [KRONIKI MROKU#1] *Natalia*


Autor: Kel Kade
Tytuł: Powiernik mieczy
Cykl: Kroniki mroku, tom 1
Liczba stron: 536
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Ci wszyscy ludzie... oni nie znają Zasad ani Umiejętności. W jaki sposób udało im się tyle przeżyć? Dlaczego się tak uśmiechają, rumienią albo patrzą na mnie ze strachem? Przecież nikogo nie zaatakowałem. Nie mam złych zamiarów. W jaką rolę wypada mi się wcielić? Która będzie najlepsza? 


Rezkin wychował się w odosobnionej twierdzy, leżącej na północy królestwa Ashai. Jego jedyną rodzinę stanowili mistrzowie i adwersarze, rodziców nigdy nie poznał. Jedynymi rzeczami, którym ufa, są Zasady i Umiejętności. I to właśnie one będą mu musiały pomóc przetrwać w świecie zewnętrznym. Chłopak po masakrze w fortecy wyrusza tropem jedynego człowieka, który przeżył. Nie wie, co go czeka, czy faktycznie osiągnie zamierzony cel, ale na pewno nie zamierza odpuścić. Jednak najpierw będzie zmuszony odnaleźć się w obcym miejscu pełnym ludzi, którzy nie posiadają, tego co on. 


Książka jest dosyć – jak by to ująć – specyficzna. Na wstępie mogę od razu powiedzieć, że liczyłam na coś zdecydowanie lepszego. Nie była zła ani wybitna, tylko po prostu dobra. Sam pomysł świetny – człowiek jako zabójcza broń, sam bohater mówił tak o sobie, oddzielony od społeczeństwa, musi nauczyć się w nim funkcjonować. Tylko wykonanie nie wyszło zbyt dobrze. I nie chodzi tutaj o świat przedstawiony, ponieważ on jest naprawdę świetny. Początek zaczyna się dobrze – wartka akcja, mnóstwo tajemnic, pierwsze próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości, pojawienie się nowych bohaterów. To właśnie tutaj jest pies pogrzebany.


Autorka całą uwagę skupia na Rezkinie, co w sumie nie dziwi, skoro to on ma być protagonistą, ale odczułam, że tylko on tworzy powieść. Zgarnia wszystko, jakby był tylko on, a inni są, bo są. By nikt się nie czepiał. Reszta postaci wydaje się bezbarwna, są takim tłem i niczym więcej. O ile te męskie są jeszcze do przeżycia, tak żeńskie to istny dramat. Typowe Mary Sue. Głupie, puste, niepotrafiące zrobić nic pożytecznego. Płaczliwe, słabe, widzące w Rezkinie tylko kochanka. 


Mimo wad dobrze czytało mi się „Powiernika mieczy”. Jestem ciekawa, co stanie się w kolejnym tomie, gdyż zakończenie zostawia wiele kwestii niewyjaśnionych. Co więcej, liczę na rozwinięcie fantastycznego wątku, bo tutaj wiemy jedynie, że magia istnieje, jednak bohater jej nie używa. To kolejny pozytyw, poza tym nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zabiegiem. Polecam tę książkę, bo naprawdę warto po nią sięgnąć. 

Natalia

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów!



środa, lipca 07, 2021

"Czy istnieje na świecie jakieś przeklęte ziele, po którym poczułabym się jak należy, chociaż przez pięć minut?" - "Mała zielarnia w Paryżu" Donatelli Rizzati *Natalia*

"Czy istnieje na świecie jakieś przeklęte ziele, po którym poczułabym się jak należy, chociaż przez pięć minut?" - "Mała zielarnia w Paryżu" Donatelli Rizzati *Natalia*

Autor: Donatella Rizzati
Tytuł: Mała zielarnia w Paryżu
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: W.A.B.

Przekraczam próg sklepu ukrytego między innymi lokalami. Miejsce zupełnie nie pasuje do tej okolicy, ale moja ciekawość nie daje mi przejść obok niego obojętnie. Wchodzę. Już po przekroczeniu progu uderza mnie cała gama zapachów. Czuję woń kwiatów, przypraw, skórek owoców i łupin.  Otaczają mnie półki uginające się pod ciężarem różnych słoiczków. To wszystko... czuję taki błogi spokój... jakby cała burza uczuć drzemiąca we mnie zniknęła.


Po śmierci męża Viola wraca do Paryża. To miejsce jest jej wyjątkowo bliskie, ponieważ to właśnie tam wbrew woli rodziców studiowała naturopatię oraz odnalazła miejsce, które zastąpiło jej rodzinny dom. Wśród wielu uliczek na jej drodze pojawiła się zielarnia prowadzona przez dwie siostry. To właśnie tutaj Viola uczyła się robienie kwiatowych mikstur, maseczek, olejków i wielu innych rzeczy. Powrót traktuje jak znak od losu. Kobieta wierzy, że dawna przyjaciółka pomoże jej ułożyć życie na nowo, a demony przeszłości znikną na zawsze.


Przyznam szczerze, że rzadko sięgam po książki obyczajowe. Obawiam się, że będą zbyt nudne, choć np. pan Jakub Małecki nigdy mnie nie rozczarował. Jednak ta powieść ma coś w sobie przyciągającego. Wydaje się inna, niepowtarzalna, wyjątkowa, co tylko potwierdza jej wnętrze. Podczas czytania czułam się trochę jak na sesji terapeutycznej, czasem ilość mądrości życiowych, jakie oferuje nam autorka, mnie przytłoczyła. Sama bohaterka w pewnych momentach wygląda na osobę niedojrzałą emocjonalnie, przewrażliwioną i nieco egoistyczną, niepozwalającą sobie niczego wytłumaczyć. Jednak myślę, że można to usprawiedliwić jej przeżyciami. Co więcej, poznałam wiele ciekawych pojęć, dziedzin, o których nigdy wcześniej nie wiedziałam -  naturopatia, irydologia, chromoterapia. Dodatkowo umieszczone przepisy, wskazujące jak wykonać wybrane kosmetyki to genialny pomysł.


"Mała zielarnia w Paryżu" to powieść idealna na długie letnie wieczory przy filiżance dobrej herbaty. Jej klimat jest niesamowity - te wszystkie zioła, zapachy, olejki eteryczne aż w głowie może się zakręcić. Dodatkowo Paryż pokazany w tej książce z innej strony. To nie tylko wieża Eiffla czy Katedra Notre-Dame, to małe uliczki z cudownymi sklepami czy lokalami czekającymi na ich odkrycie. To opowieść o wszystkim, między innymi o podróży w głąb siebie,  Polecam gorąco, tylko nie zapomnijcie zaparzyć sobie przy niej ziółek.

Natalia

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu W.A.B.




Copyright © 2016 Ogród Książek , Blogger