sobota, grudnia 29, 2018

Nigdy nie masz pewności, kto jest po drugiej stronie - "Ktoś mnie obserwuje" A.V. Geiger [FOLLOW ME BACK #1] *Zuzanna*

Nigdy nie masz pewności, kto jest po drugiej stronie - "Ktoś mnie obserwuje" A.V. Geiger [FOLLOW ME BACK #1] *Zuzanna*
Autor: A.V. Geiger
Tytuł: Ktoś mnie obserwuje
Cykl: Follow Me Back, tom 1
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Jaguar

Nawiązywanie znajomości w sieci to w dzisiejszych czasach nic nadzwyczajnego. O wiele łatwiej o szczerą rozmowę z kimś nieznajomym. Potrafimy otworzyć się przed kompletnie obcą osobą, ślepo ufając w jej dobre intencje. W to, że zechce nas wysłuchać i poznać tak naprawdę. Pokusa zdjęcia maski choć na chwilę, pokazania swojego prawdziwego oblicza w świecie płytkich relacji międzyludzkich i gry pozorów, bywa bardzo silna. Czujemy się bezpieczniej, choć to tylko iluzja. Loteria, tak samo jak w realnym życiu. Nigdy nie wiemy na pewno, kto siedzi po drugiej stronie i jakie ma zamiary. A ryzykujemy naprawdę wiele.
Nastoletnia Tessa cierpi na agorafobię. Po traumie, jaką przeżyła podczas letniego kursu w Nowym Orleanie, panicznie boi się opuścić własny pokój. Nawet wizyty terapeutki niewiele pomagają. Dziewczyna spędza całe dnie na Twitterze, śledząc wszystko, co dotyczy jej ulubionego piosenkarza, Erica Thorna. Pisze opowiadania o nim, udaje jej się nawet zapoczątkować hashtag #EricThornObsessed, który zyskuje olbrzymią popularność. Tymczasem Eric jest coraz bardziej sfrustrowany. Ograniczany zapisami kontraktu czuje się jak w więzieniu. Niedawne zabójstwo kolegi po fachu wyzwala w nim irracjonalny lęk. Chcąc się uchronić przed podobnym losem, decyduje się na krok, który może zniszczyć jego karierę. Czy uda mu się cokolwiek zmienić? Co się stanie, gdy skrzyżują się drogi tych dwojga młodych ludzi?
Tematyka powieści nie była mi jakoś szczególnie bliska, gdyż trzymam się raczej z dala od wszelkich fandomów i Twittera, ale historia Tessy i Erika mocno mnie wciągnęła. Nie nudziłam się nawet czytając fragmenty skupiające się wokół ich relacji i śledząc zapisy rozmów. Mimo iż ta część opowieści przypominała bardziej typową młodzieżówkę niż zapowiadany thriller, z łatwością mogłam się w niej odnaleźć. Dwoje samotnych ludzi rozpaczliwie szukających kogoś, kto ich zauważy i zrozumie, długie nocne rozmowy, gdy dzielą się wszystkim tym, czego nie odważyliby się powierzyć nikomu innemu... Zupełnie nagle akcja gwałtownie przyspiesza. Atmosferę spokojnych rozmów od serca zastępują chwile pełne napięcia i grozy. Od tego momentu nie mogłam się już od tej książki oderwać. A zakończenie pozostawiło mnie w szoku, z mnóstwem pytań i wątpliwości.
Kreacja bohaterów to jeden z elementów, jakie urzekły mnie w powieści A.V. Geiger. Zarówno Tessa, jak i Eric to postacie złożone, wielowymiarowe. O ile w innym przypadku poświęcenie tak dużej części tekstu na ich poznanie i zrozumienie pewnie okazałoby się dla mnie nieciekawe i nużące, o tyle tutaj nic mi się nie dłużyło. Wciąż czułam, że pozostaje jeszcze wiele do odkrycia, a żaden z wyborów dokonywanych przez tych dwoje nie był łatwy ani oczywisty. Choć zdawało się, że żyją w dwóch skrajnie różnych światach, tak naprawdę wiele ich łączyło. Oboje musieli zmagać się z paraliżującym strachem, a także z niedostatecznym wsparciem i brakiem zrozumienia ze strony najbliższych. Bardzo polubiłam ten sympatyczny duet, choć zaintrygowały mnie też postaci MET i Blaira. Za nimi również muszą się kryć wyjątkowe historie i z wielką chęcią bym je poznała.
Powieść "Ktoś mnie obserwuje" mocno mnie zaskoczyła. Spodziewając się thrillera, nastawiłam się od razu na masę silnych emocji. Spokojnie prowadzona fabuła, skupiona wokół tweetów i wymian prywatnych wiadomości między bohaterami, skutecznie mnie zmyliła i uśpiła czujność. Dlatego tym intensywniej odczułam gwałtowną zmianę, jaka nastąpiła później. Wrażenie zbliżającego się nieuchronnie zagrożenia skutecznie trzymało w napięciu, a ja z zapartym tchem śledziłam kolejne wydarzenia. Gdy już sądziłam, że całe to zamieszanie dobiegło wreszcie końca, przeżyłam kolejny szok. Koniecznie muszę poznać dalszy ciąg tej historii, a jeśli i Wy czujecie się choć trochę zaintrygowani, zachęcam do lektury.
Zuzanna

Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

Wyzwania:

czwartek, grudnia 20, 2018

Królewna, bohater i Wrota do piekła - "Wrota. Tom 1" Mileny Wójtowicz [WROTA #1]

Królewna, bohater i Wrota do piekła - "Wrota. Tom 1" Mileny Wójtowicz [WROTA #1]
Autor: Milena Wójtowicz
Tytuł: Wrota
Cykl: Wrota, tom 1
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Jaguar

Witajcie w mrocznej, niebezpiecznej Twierdzy, siedzibie zła wszelkiego. Znajdziecie tu żądnych krwi łupieżców, rządzącą nimi Radę i okrutną starą wiedźmę. A tak bardziej serio - na tronie zasiada królewna Salianka. Młoda i całkiem niebrzydka. Jest z nią tylko jeden mały problem... w jej głowie znajdują się magiczne Wrota o wielkiej mocy. Wrota do piekieł.

Gdy opętany ojciec Salianki zostaje zamordowany przez członków Rady, dziewczyna przejmuje władzę w Twierdzy. Przynajmniej teoretycznie. Z chwilą jego śmierci, Wrota przenoszą się do jej umysłu. Z jednej strony dzięki temu zyskuje wreszcie świadomość, lecz z drugiej... Jeśli nie chce podzielić losu swojego poprzednika, musi mieć się na baczności. Uderzające w nią pioruny mogą otworzyć Wrota i wypuścić demony, a gwałtownych burz w okolicy nie brakuje. Królewna spędza więc czas, chowając się pod własnym tronem lub wyglądając przez okno. Sytuacja ulega zmianie, gdy w Twierdzy niespodziewanie pojawia się pewien nadęty książę i koniecznie chce kogoś uratować.

Z miejsca polubiłam główną bohaterkę. Choć na początku wydawała się typową bajkową królewną, czekającą na swojego księcia, bardzo szybko przekonałam się, że ta postać jeszcze wiele razy mnie zaskoczy. Nie zawiodłam się, a losy tej odważnej, zadziornej dziewczyny śledziłam z prawdziwą przyjemnością. Moją sympatię zaczęli z czasem zyskiwać nawet ci bohaterowie, po których nie spodziewałam się wiele dobrego, jak chociażby ten bufon Gawarek czy demoniczny Virven. Nawet mózgojadka o różowych oczach będzie mi pewnie brakować. Każdy z nich czymś się wyróżniał, każdy był wyjątkowy i wcale nie miałam ochoty się z nimi rozstawać.
Do fabuły powieści również nie mam żadnych zastrzeżeń. Bawiłam się świetnie, poznając świat wykreowany przez Milenę Wójtowicz. Plastyczne opisy pozwalały mi wszystko dokładnie sobie wyobrazić, nie spowalniając przy tym akcji. Działo się dużo i nie dość, że nie mogłam się oderwać, to jeszcze zupełnie nie spodziewałam się, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Ta oryginalna opowieść ogromnie mi się spodobała, a styl autorki znów kompletnie mnie oczarował. Humoru miałam tutaj pod dostatkiem, zabawne i błyskotliwe dialogi rozśmieszały mnie na każdym kroku.
Pierwszy tom "Wrót" Mileny Wójtowicz okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Ciekawa, oryginalna fabuła niesamowicie mnie wciągnęła. Akcja toczyła się wartko, a rozwój wydarzeń co rusz mnie zaskakiwał. Z kreacją bohaterów autorka poradziła sobie wprost wyśmienicie. Część z nich pokochałam od razu, do innych zaczęłam się przekonywać z czasem, ale z pewnością wszyscy oni pozostaną w mojej pamięci na długo. Polecam tę opowieść wszystkim miłośnikom nieoczywistych i pełnych humoru historii. Mi pozostaje już tylko sięgnąć po kontynuację.
Zuzanna

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

Wyzwania:

wtorek, grudnia 04, 2018

Tak się właśnie kończy świat - "Humaniści w kosmosie" Mel Lallande *Zuzanna*

Tak się właśnie kończy świat - "Humaniści w kosmosie" Mel Lallande *Zuzanna*

Autor: Mel Lallande
Tytuł: Humaniści w kosmosie.
Groteski science fiction
Liczba stron: 216
Wydawnictwo: Novae Res

Jak wyobrażacie sobie życie w przyszłości? Co czeka ludzkość za kilkadziesiąt czy kilkaset lat? Czy będziemy podróżować na inne planety i kolonizować je? A może postępujące zmiany klimatyczne doprowadzą do nieuchronnego końca naszego gatunku? Jeśli jesteście ciekawi teorii Mel Lallande, sięgnijcie po "Humanistów w kosmosie".

Trzy świnki zatrudnione w Biurze Galaktycznym przemierzają wszechświat, ściągając zaległe należności od mieszkańców różnych planet. Kosmiczni komornicy biorą na cel niepłacącego podatków wilka Wolfganga. Pojawia się również Czerwony Kapturek i jego stoisko z pamiątkami oraz Babcia, która... handluje warzywami na czarnym rynku. O czym jeszcze przeczytamy w tym zbiorze opowiadań? Razem z autorką odwiedzimy wiele miejsc, zarówno na Ziemi, jak i poza nią. Przeludnienie doprowadzi bowiem do tego, że ludzkość osiądzie także na innych planetach. Poza tym klimat drastycznie się zmieni i zmusi wszystkich do walki o przetrwanie. Znajdziemy tu historię, w której różne urządzenia i przedmioty codziennego użytku obdarzone zostały sztuczną inteligencją. Będziemy towarzyszyć w kosmicznej podroży nietypowej, sześcioosobowej grupie z Varminii (w składzie: Poeta, Historyk, Psycholog, Filozof, Biolog i Żołnierz), zajrzymy też do świata, gdzie żyją wyłącznie mężczyźni, a kobiety pozostają jedynie odległym wspomnieniem z przeszłości.
"Humaniści w kosmosie" to zbiór sześciu opowiadań science fiction ukazujących świat przyszłości w różnych wariantach. Ujrzymy tu Ziemię zniszczoną przez kataklizmy wywołane zmianami klimatu, przerażonych ludzi kryjących się w jaskiniach przed zimnem i dzikimi zwierzętami, ale nie tylko. Przeczytamy o podróżach międzyplanetarnych oraz o rozwoju sztucznej inteligencji. Zobaczymy świat, w którym rozmowa z lampą, lodówką czy negocjacje z nieuprzejmymi drzwiami nie są niczym dziwnym. Spojrzymy w scenariusz pokazujący społeczeństwo pozbawione kobiet i więzi emocjonalnych.

Spośród tekstów zawartych w książce Mel Lallande największe wrażenie zrobiły na mnie bajeczka o trzech świnkach oraz opowiadanie o gadających przedmiotach. Ujęły mnie przede wszystkim humorem oraz ciekawą fabułą. Wizja przyszłości, w której można (a nawet trzeba) rozmawiać z szafą, lodówką czy z sygnalizacją świetlną, bardzo mnie zaintrygowała, a pomysł wykorzystania postaci z popularnych baśni do stworzenia swojej własnej również przypadł mi do gustu.

Pozostałe teksty trochę mi się dłużyły. Wolę jednak czytać utwory o uporządkowanej akcji, śledząc jej rozwój, obserwując bieg wydarzeń od początku do końca. O wiele bardziej podoba mi się lektura, gdy dostaję w niej jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy i wyraźnie zarysowanego bohatera. Tutaj odnosiłam wrażenie, że mam raczej do czynienia z jakimiś urywkami rzeczywistości, pojedynczymi obrazami, które migały mi przed oczami niczym kadry powycinane z nieznanego filmu. Owszem, część wątków mnie zaciekawiła, ale niemal przez cały czas czułam emocjonalny dystans wobec czytanych opowieści i ich bohaterów. Być może było to skutkiem ograniczenia do minimum informacji o niektórych postaciach. Spora część z nich pozostała bezimienna, przez co trudno było mi się z nimi utożsamiać i przejmować ich losem.

Mimo że nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, uważam, że warto po nie sięgnąć. Fani science fiction dostaną interesujące wizje przyszłości. Będą mogli poczuć się niemal tak, jakby sami znaleźli się na nowych planetach, poznając ich faunę i florę, czytając o panujących na nich warunkach. Odbędą kosmiczną podróż, a bajeczka o świnkach z pewnością ich rozbawi. Ale to nie wszystko. Autorka poprzez swoje teksty skieruje naszą uwagę także na czyhające na ludzkość zagrożenia. Ukaże, do czego może doprowadzić bezrefleksyjne wykorzystywanie naszej planety, ignorowanie sygnałów ostrzegawczych, jakie nam wysyła. A jak może skończyć się wprowadzanie inteligentnych technologii do wszystkiego, co nas otacza? Gdy domowe sprzęty podpowiadają nam, co mamy zjeść i jak się ubrać, z pewnością jest to jakieś ułatwienie i oszczędność czasu. Ale gdy tracimy możliwość wyboru, a one decydują za nas, jakakolwiek wolność pozostaje już tylko pustym słowem bez znaczenia...
Zbiór opowiadań Mel Lallande pozostawił mnie z mieszanymi odczuciami. Nie żałuję jednak, że po niego sięgnęłam. Niektóre opowiadania zrobiły na mnie lepsze wrażenie, intrygując i skutecznie przyciągając moją uwagę, inne pozostawiły mnie obojętną, choć przez nie również ostatecznie udało mi się przebrnąć. Mimo że sposób narracji niezbyt mi odpowiadał, książka jako całość zrobiła na mnie wrażenie uniwersalnej i wartościowej. To publikacja, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. Wielbicielom science fiction zapewne spodoba się najbardziej, ale jeśli chcecie poświęcić parę chwil na refleksję, w jakim kierunku zmierza nasz świat, także powinniście być zadowoleni. Zwłaszcza, że każde z tych krótkich opowiadań możecie czytać oddzielnie.
Zuzanna

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Autorce!


Wyzwania:


poniedziałek, grudnia 03, 2018

Zapowiedzi wydawnicze - grudzień

Zapowiedzi wydawnicze - grudzień
Co u Was słychać na początku ostatniego miesiąca roku? Przygotowania świąteczne już trwają czy jeszcze czekacie na tę chwilę, gdy ogarnie Was szał sprzątania i zakupów? U mnie porządki już w toku, prezenty w zasadzie są, czekam jeszcze tylko na dostawę paru ostatnich zamówień :) Jako że grudzień w niektórych wydawnictwach to czas wolny od książkowych premier, ciekawych publikacji jest o wiele mniej. Poniżej znajdziecie tych kilka interesujących w moim odczuciu zapowiedzi, które udało mi się wyłowić z odmętów internetu :)


Światło anioła Izabela Zawis
wyd. Novae Res
Premiera: 11 grudnia


Walka dobra ze złem właśnie się rozpoczęła. Czy na pewno wiesz, po której stronie staniesz? 

Siedemnastoletnia Megan wiedzie typowe życie współczesnej nastolatki. Mieszka wraz z matką, Jill, w małym miasteczku. Nigdy nie poznała swojego ojca. Jej życie niespodziewanie nabiera tempa, kiedy pewnego dnia w stojącym w jej pokoju lustrze zauważa przystojnego chłopaka. I choć na początku jest przekonana, że to tylko wytwór jej bujnej wyobraźni, wkrótce znajomość z Adamem, jej własnym Światłem, doprowadzi ją do poznania wielu skrywanych dotąd tajemnic dotyczących jej rodziny...
Dramatyczne wybory, przed którymi niebawem stanie, wpłyną na losy całego świata. Po czyjej stronie opowie się Megan? Co się wydarzy podczas decydującej walki? Czy uda się ocalić to, co najważniejsze? 

Odwet Monika Kortez
wyd. Novae Res
Premiera: 12 grudnia

Te dwie rzeczy nigdy nie przemijają: miłość sprzed lat i nienawiść dawnych wrogów

Mogłoby się wydawać, że Morgan ma wszystko, czego współczesna kobieta potrzebuje do szczęścia – kochającego męża, udane dzieci, ambitną pracę na kierowniczym stanowisku… W dniu, w którym w niewyjaśnionych okolicznościach znika jej mąż, cały ten idealny świat zaczyna chwiać się niczym domek z kart. Na jaw wychodzą skrywane sekrety rodzinne, a ratunek przychodzi ze strony osoby, której Morgan planowała już nigdy w życiu nie spotkać... Czy powinna przyjąć pomocną dłoń? Czy będzie potrafiła wybaczyć ludziom, którzy ją zawiedli? Kto na tym zyska, a kto straci najwięcej?


Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton L.A. Fiore
wyd. NieZwykłe
Premiera: 12 grudnia


Nazywają go potworem.
Zimne jak lód bladoniebieskie oczy prześwietlają cię na wylot.
Jest bezwzględny.
Jest okaleczony.
Jest niebezpieczny.
Żyje w zamku godnym baśni, ale nie jest księciem.
Jest bestią.
Jest brutalem.
Jest zabójcą.
Przeznaczenie sprawi, że nasze światy zderzą się ze sobą.
Nazywają go potworem, ale jest moim ocaleniem.



Upadek Lucyfera Wendy Alec
wyd. Aetos
Premiera: 12 grudnia

Trzech Archaniołów… Trzech braci… Jeden zdrajca 
Saga „Kroniki Braci” to epicka opowieść o wielkich wojownikach, dumie, zwątpieniu, potężnej miłości i zdradzie. Opisując z rozmachem niesamowite krajobrazy Pierwszych Niebios i kreując postacie anielskich bohaterów, Wendy Alec sięga do zamierzchłych początków walki dobra ze złem. Przedstawia historię, która przybywa do nas sprzed wieków, porywa, bawi opisami codziennej beztroski i przeraża okrucieństwem wojny… wojny toczącej się pomiędzy trzema archaniołami, w której stawką jesteśmy my – rasa ludzi. 
Już wkrótce wszechświatem wstrząśnie wojna… 
Wojna pomiędzy trzema anielskimi braćmi… 
Wojna o najwyższą stawkę… 
…o ludzkie serca.


Forever my girl Heidi McLaughlin
wyd. NieZwykłe
Premiera: 19 grudnia

Nie wyobrażałem sobie, że zostanę gwiazdą rocka. Planowałem w college’u grać w futbol, następnie dostać się do drużyny należącej do ligi zawodowej i poślubić ukochaną z liceum, z którą wiódłbym długie i szczęśliwe życie. Wieścią o wyjeździe złamałem serce nie tylko jej, ale i sobie. Byłem młody. Podjąłem tę decyzję, mając na względzie swoje dobro, lecz nie nasze. Mimo że oddałem duszę muzyce, nigdy nie zapomniałem o jej zapachu czy uśmiechu. Po dekadzie wracam pełen nadziei, że uda mi się to wszystko wyprostować. Wciąż pragnę, by była moja na zawsze.
O psie, który wrócił do domu W. Bruce Cameron
wyd. Kobiece
Premiera: 27 grudnia

Każdy pies pragnie być blisko swojego człowieka.
 
Piękna i wzruszająca opowieść o odważnym psie, który wyrusza w niezwykłą podróż, aby wrócić do swojego najlepszego przyjaciela.

Bella jest uroczym i mądrym szczeniakiem, który mieszka w starej kamienicy ze swoją psią rodziną i stadkiem małych kociaków. Niestety ludzie chcą wyburzyć budynek, przez co Bella traci mamę, rodzeństwo i bezpieczny dom. Na szczęście pojawia się Lucas, który przygarnia ją do swojego mieszkania.
Od pierwszej chwili Bella czuje, że trafiła na swojego człowieka. Lucas jest oczarowany psiakiem, który daje mu tyle radości. Niestety w jego mieszkaniu nie wolno trzymać zwierząt, a na dodatek w Denver hodowanie pitbulli jest zabronione. Mimo wielkiej rozpaczy Lucasa Bella musi zostać odesłana poza granice stanu.
Jednak pies nie zamierza bezczynnie czekać i bierze sprawy we własne łapy. Od teraz ma tylko jedną misję. Musi odnaleźć drogę do swojego człowieka. Musi wrócić do domu.

czwartek, listopada 22, 2018

Po rozżarzonych węglach piekła... do raju - "Owoc Granatu. Kraina snów" Marii Paszyńskiej [OWOC GRANATU #2] *Zuzanna*

Po rozżarzonych węglach piekła... do raju - "Owoc Granatu. Kraina snów" Marii Paszyńskiej [OWOC GRANATU #2] *Zuzanna*
Autor: Maria Paszyńska
Tytuł: Owoc Granatu. Kraina snów
Cykl: Owoc Granatu, tom 2
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Książnica


Pierwszy tom serii Owoc Granatu wstrząsnął mną do głębi, nie pozwalając wyrzucić z pamięci historii opowiedzianej przez Marię Paszyńską. Dzieje bliźniaczek, Elżbiety i Stefanii, bardzo mnie poruszyły i byłam niezmiernie ciekawa, jak dalej potoczą się ich losy. Czy zdołają zostawić za sobą koszmary z przeszłości i zaczną znowu żyć? A może okaże się, że wspomnienia z Syberii to ciężar, którego unieść po prostu się nie da...
Dramatyczna walka o przetrwanie w mroźnych i niebezpiecznych ostępach syberyjskiej tajgi nareszcie dobiegła końca. Siostry znalazły schronienie wśród gościnnych Persów, gdzie próbują jakoś poukładać sobie życie. Halszka powoli dochodzi do siebie pod czujnym okiem i troskliwą opieką rodziny Mehrdada. Stefania natomiast bardzo szybko rezygnuje ze służby w oddziale generała Andersa, wykorzystując pierwszą nadarzającą się okazję, by powrócić do Iranu. Podejmuje pracę w szkole jako nauczycielka muzyki, zgadza się również wystąpić podczas koncertu na balu w Isfahanie. Tam poznaje perskiego księcia Hamida Sarkuchiego.

Chociaż od dramatycznych wydarzeń z Syberii minęło już kilka lat, ten koszmar wcale nie opuścił sióstr Łukowskich. Okropieństwa wojny pozostają wciąż żywe w ich pamięci, nadal dręczą je w snach i na jawie, utrudniając normalne funkcjonowanie. Dotyczy to zwłaszcza Halszki, która nie potrafi pogodzić się nie tylko z przeszłością, ale także z tym, jak wojna wpłynęła na nią samą, kim się stała. Fakt, że zrobiła to, co musiała, aby przetrwać i ocalić siostrę, wcale nie pomaga. Doskonale wszystko pamięta i ma świadomość, że będzie ją to dręczyć do końca jej dni. Mimo ogromu cierpienia, jakie stało się jej udziałem, nadal stara się postępować właściwie, a dobro bliskich zawsze stawiać ponad swoim własnym. To właśnie jej los przejął mnie najbardziej i całym sercem życzyłam jej, by zdołała odnaleźć  w końcu spokój, a może nawet szczęście.


Stefania ma natomiast do życia zupełnie inne podejście. Zdaje się, że pod tym względem wcale się nie zmieniła. Gdy tylko staje przed szansą na dostatnie życie, chwyta się jej kurczowo. Rzuca się w wir luksusowego życia, skupiając na swojej urodzie, eleganckich strojach i życiu towarzyskim wyższych sfer. Zapomina o siostrze i o przyjaciółce, odcina się od środowiska polskich uchodźców, uważając się za kogoś lepszego od nich. Już przy lekturze pierwszego tomu ta bohaterka dała się poznać jako osoba bezwzględna, okrutna, egoistyczna i pozbawiona empatii. Wywoływała we mnie same negatywne uczucia, a tutaj moja niechęć do niej jeszcze się pogłębiła.



Jeśli sądzicie, że po drodze przez piekło, jaką musiały przebyć bohaterki Owocu Granatu, Iran otworzył im drzwi do bajkowej, beztroskiej przyszłości, bardzo się mylicie. Autorka nie szczędzi im wcale trudnych wyborów, ukazując, że przetrwanie dramatycznych zdarzeń wcale nie oznacza zażegnania wszelkich problemów. Nie wszystko można zostawić za sobą. Pod tak trudnych przeżyciach, trauma pozostaje i na każdym odciska trwałe piętno. Chociaż w "Krainie snów" to skrajne okrucieństwo i brutalność, tak wszechobecne w pierwszym tomie serii, zostawiamy w pewnym sensie za sobą, ono nadal nie daje o sobie zapomnieć. W lekki styl opowieści i spokojną, niemal sielankową rzeczywistość co rusz wkradają się demony przeszłości. Po wielkich trudach szczęśliwe zakończenie może nie nastąpić nigdy. A jeśli nawet się zdarzy, droga do niego z pewnością nie będzie prosta.

Sięgając po kontynuację "Dziewcząt wygnanych", sądziłam, że najgorszą, najmroczniejszą część historii sióstr Łukowskich mam już za sobą. Była to prawda, ale tylko do pewnego stopnia. Owszem, udało im się ujść z życiem i opuścić niegościnne tereny Syberii, ale okazało się, że ich cierpienia wcale na tym się nie skończą. Opisy pełne brutalnego, nieuzasadnionego okrucieństwa zniknęły już w zasadzie z kart powieści, ale towarzyszące im emocje pozostały. Opowieść o doświadczeniach tak tragicznych i przerażających chyba nikogo nie pozostawiłaby obojętnym. Ale poruszyć czytelnika równie mocno tym, co działo się w sercach i umysłach bohaterów później, gdy zdawało się, że ich koszmar dobiegł już końca... to zadanie o wiele trudniejsze, wymagające nie lada umiejętności. Maria Paszyńska poradziła sobie z nim po mistrzowsku, z lekkością i wielką wprawą przelewając na papier targające nimi uczucia. Zrobiła to tak genialnie, że nie dało się od nich odciąć, zdystansować, mogłam jedynie przeżywać wszystko wraz z nimi. Ta historia wciągnęła mnie i oczarowała. Nie mogłam się od niej oderwać do tego stopnia, że przeczytałam ją w dwa dni i wciąż mam ochotę na więcej. Polecam!
Zuzanna

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Książnica!

Recenzję pierwszego tomu - "Dziewczęta wygnane" - przeczytacie tutaj.

Wyzwania:

poniedziałek, listopada 19, 2018

Specjalistka ds. BHP i doradca post mortem na tropie zbrodni - "Post Scriptum" Mileny Wójtowicz [POST SCRIPTUM #1] *Zuzanna*

Specjalistka ds. BHP i doradca post mortem na tropie zbrodni - "Post Scriptum" Mileny Wójtowicz [POST SCRIPTUM #1] *Zuzanna*
Autor: Milena Wójtowicz
Tytuł: Post Scriptum
Cykl: Post Scriptum, tom 1
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Jaguar


Nienormatywni są wśród nas! Strzygi, wilkołaki, wampiry, wiły, wietrzyce, duchy i inne istoty nadprzyrodzone żyją sobie spokojnie w Brzegu, niemal całkowicie przystosowane do współczesnego świata. Radzą sobie świetnie, realizując się w przeróżnych dziedzinach, od pracy w fabryce po... doradztwo psychologiczno-coachingowe czy BHP. Nie afiszują się ze swoimi zdolnościami, łykają leki przeciwalergiczne lub pochłaniają tony słodyczy, by móc wieść normalne życie wśród zwyczajnych ludzi. Co mają jednak zrobić w sytuacji, gdy ktoś zaczyna na nich polować?
Sabina Piechota i Piotr Strzelecki prowadzą razem firmę doradczo-konsultingową. Ich klienci to dość specyficzna grupa, świadczą bowiem usługi przede wszystkim istotom nienormatywnym, czyli inaczej... nieludziom. On prowadzi sesje terapeutyczne, ona - szkolenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy. W zasadzie nie mają na co narzekać, gdyż interes rozwija się świetnie. Niespodziewanie w ich biurze zjawia się policja. Okazuje się, że grób pewnego ducha (męża klientki Piotra), który uporczywie nawiedzał swoją rodzinę i znajomych, ktoś zasypał pokaźną ilością soli himalajskiej. To jednak nie wszystko. W pobliskiej fabryce ciężki kosz spada na półwiła Stefana, nieomal go przygniatając. Czyżby w okolicy zaczął grasować jakiś łowca? Kogo zaatakuje następnym razem?
Tym, co wywarło na mnie największe wrażenie w czasie lektury, było poczucie humoru autorki. Choć poszukiwania niedoszłego zabójcy to z zasady temat raczej poważny, Milena Wójtowicz wykorzystała go do stworzenia przezabawnej historii, która rozśmieszała mnie na każdym kroku. Potrzeba nie lada wyobraźni, by skonstruować intrygę pod pewnym względem tak prostą, a jednocześnie tak zaskakującą. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, a motywy planowanej zbrodni mocno mnie zszokowały. Sam pomysł prowadzenia śledztwa przez osoby nieposiadające w tym względzie żadnych kwalifikacji okazał się niezwykle trafiony. Prowadziło to do sytuacji nie tylko wyjątkowo humorystycznych, ale przede wszystkim trudnych do przewidzenia.

Bohaterów również uważam za bardzo udanych. Szczególnie spodobała mi się postać Sabiny. Z jednej strony profesjonalistka, poważnie traktująca swoją pracę, z drugiej niebezpieczna strzyga, która zapycha się ogromnymi ilościami słodyczy, by jakoś utrzymać w ryzach swoją prawdziwą naturę. Ma słabość do muzyki i do pewnego pracownika urzędu skarbowego, a w zasadzie do brzmienia jego głosu. Nigdy jednak nie przepuści okazji do nastraszenia kogoś lub wyprucia mu flaków. Zwłaszcza że ma przecież pod ręką swoją najlepszą przyjaciółkę, Ewę. Ona z kolei mistrzowsko opanowała umiejętność organizowania imprez i... ukrywania zwłok. Młodsza siostra Ewy, policjantka Agnieszka ma dla odmiany obsesję na punkcie ćwiczeń fizycznych i mnóstwo czasu spędza na treningach. Mimo że wcale nie jest już małą, bezbronną dziewczynką, chcą trzymać ją z dala od spraw nadnaturalnych, co oczywiście wcale im się nie udaje. Najbardziej tajemniczym bohaterem okazał się Piotr. Przez większość czasu zastanawiałam się, czym on tak naprawdę jest. Zamiłowanie do chłodni i palenia lawendowych świeczek dla ukojenia nerwów nie podpowiedziały mi zbyt wiele, ale za to nieustannie potęgowały moją ciekawość.
"Post Scriptum" było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Mileny Wójtowicz i z pewnością nie będzie ostatnim. Poczucie humoru autorki bardzo przypadło mi do gustu. Czytając historię Sabiny i Piotra, śmiałam się niemal do łez. Było bardzo ciekawie i tajemniczo, a oryginalni bohaterowie nie pozwolili mi się nudzić ani przez chwilę. Lekki styl i obrazowy język sprawiły, że powieść czytało mi się niezwykle przyjemnie, a kolejne rozdziały pochłaniałam jednym tchem. Polecam miłośnikom fantastyki oraz wszystkim tym, którzy cenią sobie kreatywne podejście autora i odejście od schematów.
Zuzanna 

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

Wyzwania:

czwartek, listopada 15, 2018

Jedno wydarzenie może zmienić wszystko - Eve Ainsworth "Krzywda. Historia moich blizn" *Natalia*

Jedno wydarzenie może zmienić wszystko - Eve Ainsworth "Krzywda. Historia moich blizn" *Natalia*
Autor: Eve Ainsworth
Tytuł: Krzywda. Historia moich blizn
Liczba stron: 300
Wydawnictwo: Zielona Sowa

Samookaleczanie to trudny temat, myślę, że nadal traktowany jak tabu. Mam wrażenie, że rodzice często ignorują pierwsze jego oznaki. Tłumaczą to chęcią zwrócenia na siebie uwagi, mówią, że przecież nie ma powodów, by coś robić. Przecież ma wszystko, czego chce. Ale czy potrafią dostrzec, że pod maską szczęścia kryje się cierpienie?
Gabi to popularna i lubiana dziewczyna w szkole. Kocha jeździć na desce. Ma wiecznie zapracowanego ojca i mamę, z którą nie dogaduje się od zawsze. Jedyną osobą, która rozumiała Gabi, był dziadek. Niestety odszedł, a dziewczyna nie może sobie z tym poradzić. Dodatkowo to wydarzenie jeszcze bardziej dzieli ją z matką. Mimo tego, że ma wspaniałą przyjaciółkę, dusi wszystko w sobie. To sprawia, że zaczyna robić sobie krzywdę.
Nie ma tutaj rozbudowanej fabuły. Autorka skupia się głównie na uczuciach głównej bohaterki. Ukazuje jej dwie strony. Jedna - radząca sobie ze wszystkim, podpora przyjaciółki, a druga niepotrafiąca pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Boi się powiedzieć komukolwiek, że się tnie, ponieważ wie, jak zareagują jej rówieśnicy. Według mnie nie była egoistką ani nie zamykała się na cierpienie innych. Ze wszystkich sił starała się być oparciem dla przyjaciółki, której rodzice własnie się rozwiedli.

Autorka skupia się także na problemach przyjaciół Gabi. To powinno uświadomić ludziom, że każdy ma problemy. Mniejsze, większe, ale ma. Eve Ainsworth pokazuje, że nie wolno mówić "inni mają gorzej". Że nie wolno bagatelizować i szufladkować trudności, ponieważ każdy przeżywa je inaczej.
Krzywda. Historia moich blizn to książka, którą według mnie powinien przeczytać każdy. Jej przesłanie mówi, że nie jesteś sam. Twoi najbliżsi są gotowi ci pomóc, tylko musisz im na to pozwolić. Nie warto dusić w sobie emocji, bo to prowadzi do tragedii.

Natalia
Copyright © 2016 Ogród Książek , Blogger