Autor: Mel Lallande
Tytuł: Humaniści w kosmosie.
Groteski science fiction
Groteski science fiction
Liczba stron: 216
Wydawnictwo: Novae Res
Jak wyobrażacie sobie życie w przyszłości? Co czeka ludzkość za kilkadziesiąt czy kilkaset lat? Czy będziemy podróżować na inne planety i kolonizować je? A może postępujące zmiany klimatyczne doprowadzą do nieuchronnego końca naszego gatunku? Jeśli jesteście ciekawi teorii Mel Lallande, sięgnijcie po "Humanistów w kosmosie".
Trzy świnki zatrudnione w Biurze Galaktycznym przemierzają wszechświat, ściągając zaległe należności od mieszkańców różnych planet. Kosmiczni komornicy biorą na cel niepłacącego podatków wilka Wolfganga. Pojawia się również Czerwony Kapturek i jego stoisko z pamiątkami oraz Babcia, która... handluje warzywami na czarnym rynku. O czym jeszcze przeczytamy w tym zbiorze opowiadań? Razem z autorką odwiedzimy wiele miejsc, zarówno na Ziemi, jak i poza nią. Przeludnienie doprowadzi bowiem do tego, że ludzkość osiądzie także na innych planetach. Poza tym klimat drastycznie się zmieni i zmusi wszystkich do walki o przetrwanie. Znajdziemy tu historię, w której różne urządzenia i przedmioty codziennego użytku obdarzone zostały sztuczną inteligencją. Będziemy towarzyszyć w kosmicznej podroży nietypowej, sześcioosobowej grupie z Varminii (w składzie: Poeta, Historyk, Psycholog, Filozof, Biolog i Żołnierz), zajrzymy też do świata, gdzie żyją wyłącznie mężczyźni, a kobiety pozostają jedynie odległym wspomnieniem z przeszłości.
"Humaniści w kosmosie" to zbiór sześciu opowiadań science fiction ukazujących świat przyszłości w różnych wariantach. Ujrzymy tu Ziemię zniszczoną przez kataklizmy wywołane zmianami klimatu, przerażonych ludzi kryjących się w jaskiniach przed zimnem i dzikimi zwierzętami, ale nie tylko. Przeczytamy o podróżach międzyplanetarnych oraz o rozwoju sztucznej inteligencji. Zobaczymy świat, w którym rozmowa z lampą, lodówką czy negocjacje z nieuprzejmymi drzwiami nie są niczym dziwnym. Spojrzymy w scenariusz pokazujący społeczeństwo pozbawione kobiet i więzi emocjonalnych.
Spośród tekstów zawartych w książce Mel Lallande największe wrażenie zrobiły na mnie bajeczka o trzech świnkach oraz opowiadanie o gadających przedmiotach. Ujęły mnie przede wszystkim humorem oraz ciekawą fabułą. Wizja przyszłości, w której można (a nawet trzeba) rozmawiać z szafą, lodówką czy z sygnalizacją świetlną, bardzo mnie zaintrygowała, a pomysł wykorzystania postaci z popularnych baśni do stworzenia swojej własnej również przypadł mi do gustu.
Pozostałe teksty trochę mi się dłużyły. Wolę jednak czytać utwory o uporządkowanej akcji, śledząc jej rozwój, obserwując bieg wydarzeń od początku do końca. O wiele bardziej podoba mi się lektura, gdy dostaję w niej jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy i wyraźnie zarysowanego bohatera. Tutaj odnosiłam wrażenie, że mam raczej do czynienia z jakimiś urywkami rzeczywistości, pojedynczymi obrazami, które migały mi przed oczami niczym kadry powycinane z nieznanego filmu. Owszem, część wątków mnie zaciekawiła, ale niemal przez cały czas czułam emocjonalny dystans wobec czytanych opowieści i ich bohaterów. Być może było to skutkiem ograniczenia do minimum informacji o niektórych postaciach. Spora część z nich pozostała bezimienna, przez co trudno było mi się z nimi utożsamiać i przejmować ich losem.
Mimo że nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, uważam, że warto po nie sięgnąć. Fani science fiction dostaną interesujące wizje przyszłości. Będą mogli poczuć się niemal tak, jakby sami znaleźli się na nowych planetach, poznając ich faunę i florę, czytając o panujących na nich warunkach. Odbędą kosmiczną podróż, a bajeczka o świnkach z pewnością ich rozbawi. Ale to nie wszystko. Autorka poprzez swoje teksty skieruje naszą uwagę także na czyhające na ludzkość zagrożenia. Ukaże, do czego może doprowadzić bezrefleksyjne wykorzystywanie naszej planety, ignorowanie sygnałów ostrzegawczych, jakie nam wysyła. A jak może skończyć się wprowadzanie inteligentnych technologii do wszystkiego, co nas otacza? Gdy domowe sprzęty podpowiadają nam, co mamy zjeść i jak się ubrać, z pewnością jest to jakieś ułatwienie i oszczędność czasu. Ale gdy tracimy możliwość wyboru, a one decydują za nas, jakakolwiek wolność pozostaje już tylko pustym słowem bez znaczenia...
Zbiór opowiadań Mel Lallande pozostawił mnie z mieszanymi odczuciami. Nie żałuję jednak, że po niego sięgnęłam. Niektóre opowiadania zrobiły na mnie lepsze wrażenie, intrygując i skutecznie przyciągając moją uwagę, inne pozostawiły mnie obojętną, choć przez nie również ostatecznie udało mi się przebrnąć. Mimo że sposób narracji niezbyt mi odpowiadał, książka jako całość zrobiła na mnie wrażenie uniwersalnej i wartościowej. To publikacja, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. Wielbicielom science fiction zapewne spodoba się najbardziej, ale jeśli chcecie poświęcić parę chwil na refleksję, w jakim kierunku zmierza nasz świat, także powinniście być zadowoleni. Zwłaszcza, że każde z tych krótkich opowiadań możecie czytać oddzielnie.
Zuzanna
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Autorce!
Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz