Autor: Mairi Wilson
Tytuł: List z przeszłości
Liczba stron: 528
Wydawnictwo: Kobiece
Premiera: 06.10.2017
Człowiek, który nie zna swoich korzeni, czuje się niekompletny, zagubiony. Utrata najbliższej rodziny jeszcze potęguje to wrażenie, zwłaszcza gdy to jedyna rodzina, jaką miał. Sądząc, że został na świecie zupełnie sam, zaczyna się zastanawiać - czy na pewno nie ma już nikogo więcej? A kiedy pojawi się nadzieja, czy można winić tę samotną istotę, że chwyta się jej kurczowo, pragnąc odkryć swoją historię, poznać odpowiedzi, dowiedzieć się prawdy?
Lexy Shaw dotknęła wielka tragedia - straciła dwie najbliższe osoby, jedyną rodzinę, jaką przez całe życie znała. W wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę zginęła jej matka, Isobel. W wyniku upadku ze schodów zmarła również Ursula, kobieta, która ją wychowała, a dla Lexy była jak babcia, choć od lat nie miały ze sobą kontaktu. Do tego dziewczyna niedawno rozstała się z narzeczonym. Gdy otrzymuje po staruszce spadek, sprawy zaczynają komplikować się coraz bardziej. W jej mieszkaniu znajduje przypadkiem tajemniczą teczkę, a u prawnika okazuje się, że Ursula miała syna! Lexy pragnie poznać "wuja", lecz z jakiegoś niewyjaśnionego powodu jego tożsamość utrzymywana jest w sekrecie. Nie zraża jej to jednak i - wyposażona w stare listy, wpisy z dzienników oraz albumy pełne fotografii - wyrusza na poszukiwania. Trop prowadzi ją do Malawi, gdzie Ursula niegdyś mieszkała i pracowała jako pielęgniarka. Co odkryje podczas pobytu w Afryce? Czy zdecyduje się kontynuować swoje śledztwo mimo czyhającego niebezpieczeństwa? A może próby zastraszenia się powiodą i ostatecznie pozwoli przeszłości odejść w zapomnienie?
"List z przeszłości" zrobił na mnie przeogromne wrażenie. Spodziewałam się paru podróży, rozwikłania rodzinnej tajemnicy i typowego happy-endu. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że tak naprawdę to dopiero początek! Jeden wyjaśniony sekret wywołał lawinę kolejnych pytań i wątpliwości. Tam, gdzie dopatrywałam się końca przygody, ona dopiero się zaczynała, nabierając rozpędu z każdym kolejnym rozdziałem. Dzięki temu książkę czytało mi się bardzo szybko, pomimo jej całkiem sporej objętości. Wplatanie do narracji wspomnień, treści listów i wpisów z dzienników sprzed lat zdecydowanie wzbogaciło opowieść, nie spowalniając przy tym tempa akcji. Ogromnie polubiłam także główną bohaterkę - odważną, silną, zdeterminowaną, by dowiedzieć się prawdy i odnaleźć swoje korzenie. Z wielkim uporem dążyła do celu, pragnąc poznać i zrozumieć przy tym także samą siebie.
Powieść Mairi Wilson oczarowała mnie, ale też przyprawiła o dreszcze. To nie jest ckliwa historia, w której zagubieni krewni odnajdują się i rzucają sobie z radością w objęcia, o nie! To pełna dramatycznych, czasem wręcz drastycznych wydarzeń opowieść o sekretach, trudnych wyborach podejmowanych w imię przyjaźni oraz o szantażach, manipulacjach i aktach przemocy, do których owe wybory doprowadziły. O cenie, jaką przyszło zapłacić bohaterom za skrywane przez lata tajemnice. O porzuconych dzieciach i zrozpaczonych matkach. O lojalności i poszukiwaniu tożsamości. O zemście i wybaczeniu. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Z całego serca polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu :)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu :)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz