Tytuł: Nocturna
Cykl: A Forgery of Magic, tom 1
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Jaguar
Według kastalańskiej legendy, gdy powstawał świat, bogini Luz i bóg Sombra walczyli między sobą o władzę nad ludźmi. Ostatecznie stali się oni równowagą światła i ciemności, a z tej harmonii zrodziła się magia. Jednak Sombra zapragnął pogrążyć świat w wiecznej nocy - Nocturnie - która czyni z ludzi pełne okrucieństwa i nienawiści potwory. Czy młody książę zdoła zapobiec jej nadejściu, gdy moc mrocznego boga zostanie uwolniona?
Do Kastalanii powraca książę Alfehr, by przygotować się do objęcia tronu. Jednak wciąż jeszcze nie może się pogodzić ze stratą ukochanego brata. Alfie nadal wierzy, że istnieje jakiś sposób, by go odzyskać. Napędzany tą nadzieją bierze udział w niebezpiecznej grze, gotów oddać własne życie w zamian za zakazane księgi z anglezyjską magią. Gdy na jego drodze staje złodziejka bez twarzy, okazuje się, że to dopiero początek jego problemów.
Pomysł na fabułę ogromnie mi się spodobał. Mamy tutaj ogólnodostępną magię żywiołów oraz tzw. propio, które ujawnia się tylko u wybranych i każdemu daje inne możliwości. Mamy rodzinę królewską pogrążoną w żałobie i księcia desperacko pragnącego odzyskać starszego brata, choć wszystko wskazuje na to, że jest to niemożliwe. Mocno intryguje także postać złodziejki o wielu twarzach i jej dramatyczna historia. No i oczywiście motyw czarnej magii, która pragnie obudzić swego pana, boga ciemności.
Jeśli chodzi o bohaterów, najbardziej spodobała mi się Finn. Kreując postać złodziejki, autorka wykonała moim zdaniem kawał dobrej roboty. Ta wyrazista, pełna życia dziewczyna od razu zdobyła moją sympatię. Zdana wyłącznie na siebie, stała się silna, twarda i cyniczna. Chociaż sama siebie uważała za złą osobę, mrok w jej duszy nie zdołał zdusić jej wrażliwości i dobroci. Przy tym postać ta stanowiła idealną przeciwwagę dla zagubionego księcia, który przez większość czasu nie miał zielonego pojęcia, co robi. Bardziej przejmował się reakcją rodziców i nauczycielki na swój błąd niż możliwą zagładą całego królestwa. Zdarzyło mu się podjąć parę dobrych decyzji i momentami wydawał się całkiem uroczy, ale w porównaniu do Finn wypadł niestety dość blado. Polubiłam także Lukę i żałuję, że autorka nie dała mu więcej okazji, by się wykazać. Intrygowali również Ignacio i Xiomara, z wielką chęcią poznałabym dokładniej ich historie.
Chociaż fabuła i bohaterowie raczej przypadli mi do gustu, to styl autorki już niekoniecznie. Poetyckie opisy spowalniały akcję i na początku trudno mi się było wciągnąć w tę opowieść. Na szczęście im dalej, tym lepiej mi się ją czytało, a w kulminacyjnym momencie pochłaniałam kolejne strony z zapartym tchem. Zakończenie nieco mnie rozczarowało, ale ponieważ nie wszystkie kwestie zostały jeszcze wyjaśnione, będę czekać na dalszy ciąg tej historii.
Zabierając się za "Nocturnę", miałam wobec niej bardzo wysokie wymagania. Chociaż nie spełniła do końca moich oczekiwań, okazała się całkiem udanym debiutem, a historia opowiedziana przez Mayę Motayne zdecydowanie przyciąga uwagę. To bardzo obiecujący początek serii i mam nadzieję, że autorka wykorzysta jego potencjał. Ja na pewno sięgnę po kolejne tomy, a jeśli i Wy macie ochotę na fantastykę w latynoamerykańskim wydaniu, dajcie tej powieści szansę.
Zuzanna
Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz