Autor: Bentley Little
Tytuł: Instynkt śmierci
Liczba stron: 271
Wydawnictwo: Amber
Bentley Little, laureat nagrody
Brama Stokera, nazywany jest dzisiaj największym, obok Stephena Kinga,
amerykańskim mistrzem horroru. Posiada w swoim dorobku kilkanaście powieści i
ponad 100 opowiadań.
Przystępując do lektury „Instynktu śmierci”, spodziewałam się oryginalnej,
wciągającej fabuły, zaskakującego zakończenia i oczywiście odpowiedniego dla
tego gatunku nastroju. Jednak zakładając, że autor zaliczany do grona mistrzów
powieści grozy będzie w stanie sprostać moim oczekiwaniom, srodze się
zawiodłam.
Akcja utworu
toczy się w Phoenix, stolicy stanu Arizona. Główna bohaterka to zwyczajna,
sympatyczna, dwudziestopięcioletnia dziewczyna o imieniu Cathy, która, jak to
zwykle bywa, skrywa pewną tajemnicę. Bliżej niesprecyzowane wydarzenia z
dzieciństwa zdają się ciążyć nad jej losem w wyczekiwaniu na odpowiedni moment,
by całkowicie przejąć nad nim kontrolę. Życie Cathy koncentruje się wokół
opieki nad ojcem i pracą w miejscowej księgarni. Przyjaźni się ponadto z dziewięcioletnim
chłopcem z sąsiedztwa – Jimmym. W powieści pojawia się również tajemniczy dom,
w którym kilkanaście lat wcześniej mężczyzna zamordował żonę i sam się
zastrzelił. Nieoczekiwanie wprowadza się do niego nowa rodzina – matka z
niedorozwiniętym umysłowo dzieckiem, Randym. W okolicy zaczynają ginąć ludzie,
a każde kolejne morderstwo dokonywane jest w inny sposób. Jedynym, co łączy je
wszystkie, jest zadziwiająca, nadnaturalna wręcz precyzja i okrucieństwo. Wraz
z odnalezieniem pierwszego ciała na scenę wkracza przystojny, bohaterski
policjant, Allan Grant. Jednak ofiar jest coraz więcej, a zabójca pozostaje
nieuchwytny.
Muszę
przyznać, że sam pomysł autora był dobry, podobnie jak kreacja postaci
seryjnego mordercy, a także cały zestaw niebanalnych zabójstw. Jednak według
mnie na tym kończą się zalety powieści. Nastrój grozy, tak charakterystyczny
dla tego gatunku, ulatnia się już po kilku pierwszych rozdziałach. Fabuła także
jest dość przewidywalna. Mordercą okazuje się osoba najbardziej podejrzana, w dodatku demaskujemy ją mniej więcej w połowie książki, co całkowicie
eliminuje element zaskoczenia. Wprawdzie pojawia się kilka prób skierowania
podejrzeń czytelnika w innym kierunku, jednak są to na ogół próby nieudane. W
celu „zmylenia przeciwnika” autor wprowadza pewne wątki poboczne, np. nocne
lunatykowanie głównej bohaterki, czy postać jej brata, ale wydaje się, że już
po chwili o nich zapomina i w efekcie nie zostają one w powieści w żaden sposób
wyjaśnione. Razi niekonsekwencja i brak logiki. Ostatecznym ciosem,
jaki zadaje nam autor, jest zakończenie powieści... Muszę przyznać, że
tego akurat się nie spodziewałam, więc w pewnym stopniu
jednak zostałam zaskoczona. Mimo to „Instynkt śmierci” pozostawił mnie z
głębokim uczuciem niedosytu. Być może reszta twórczości Bentley'a Little'a stoi
na wyższym poziomie, jednak nazywanie tego autora „mistrzem powieści grozy
nowego tysiąclecia” jest moim zdaniem dużą przesadą.
Zdecydowanie nie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz