Autor: Holly Black
Tytuł: Zła królowa
Cykl: Elfy ziemi i powietrza, tom 1
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Jaguar
Po "Okrutnym księciu" Holly Black powrót do stworzonego przez nią świata elfów z każdym tomem przynosił mi coraz więcej radości. Te piękne, a zarazem śmiertelnie niebezpieczne istoty całkowicie mnie oczarowały. Jednak "Zła królowa", będąca debiutem autorki, pozostawiła mnie z zupełnie odmiennymi wrażeniami.
Nastoletnia Kaye często zmienia miejsce zamieszkania, podróżując z zespołem matki. Niespodziewanie sytuacja zmusza je jednak do powrotu w rodzinne strony. Pewnej nocy dziewczyna spotyka w lesie rannego elfa - rycerza Roibena z Dworu Termitów - i ratuje mu życie, w zamian otrzymując obietnicę udzielenia odpowiedzi na trzy pytania. Wkrótce kontaktują się z nią dawni przyjaciele i proszą o pomoc w związku ze zbliżającym się świętem Tith.
Nawet nie mając wiedzy o tym, że "Zła królowa" to debiut Holly Black, da się wyraźnie odczuć, że do poziomu znanego nam z trylogii Okrutnego księcia jeszcze wiele brakuje. Przez większą część książki miałam wrażenie, że autorka nie przemyślała dobrze jej treści, a to, co czytałam, mocno zniechęcało mnie do dalszej lektury.
Niektóre zachowania bohaterów były dla mnie dziwaczne i nielogiczne. Kaye boi się porozmawiać z przyjaciółką i wyjaśnić jej pewną sytuację, bo jest pewna, że ta jej nie uwierzy. Tymczasem wystarcza zdawkowa rozmowa telefoniczna, a Janet przyjmuje wszystko bez mrugnięcia okiem. Inna sytuacja. Koleś spotyka przyjaciółkę siostry. Skóra jej się łuszczy, schodzi praktycznie całymi płatami, pod spodem jest zielona, ma zupełnie inne oczy, a do tego wyrastają jej skrzydła. Co robi? Nie ucieka, nie krzyczy, nie boi się. Nawet się zbytnio nie zastanawia, co jej jest. Pożycza jej swoje ciuchy (nawet wycina w bluzie dziurę na skrzydła), a potem spokojnie idzie po napój.
Moim zdaniem w "Złej królowej" znalazło się też zbyt mało informacji na temat zwyczajów elfów i obowiązujących w ich świecie praw. Sporo pamiętam właśnie z "Okrutnego księcia" i kolejnych tomów tej trylogii, ale myślę, że bez tej wiedzy nie byłabym w stanie zrozumieć pewnych wydarzeń. Chociażby scena w barze, gdy wkurzona Kaye mówi do Roibena, żeby pocałował ją w... pewną część ciała, a on to właśnie robi. Owszem, było śmiesznie, ale chwilę mi zajęło skojarzenie, dlaczego tak właśnie musiał postąpić. Autorka mogłaby przy tej okazji wiele wyjaśnić, ale o tym, jak wielką władzę dawała znajomość pełnego imienia elfa, wspomina dużo później.
Poza tym bezustannie irytowała mnie naiwność głównej bohaterki i jej ślepa wiara w to, że przyjaciele z dzieciństwa nie pozwolą jej skrzywdzić, chociaż od lat się z nią nie kontaktowali. Do tego znali prawdę o jej pochodzeniu, ale przez cały czas ją przed nią ukrywali. Do samego planu złożenia jej w ofierze podchodziła tak beztrosko i bezrefleksyjnie, że aż ciężko mi było to czytać.
W zasadzie sytuacja uległa poprawie dopiero w ostatnich rozdziałach powieści. Akcja zdecydowanie przyspieszyła, a działania bohaterów stały się bardziej naturalne. Historia wreszcie nabrała sensu i stała się naprawdę wciągająca. W końcu mogłam cieszyć się lekturą, nie łapiąc się co chwilę za głowę.
Ze wszystkich przeczytanych przeze mnie jak dotąd książek Holly Black "Zła królowa" zrobiła na mnie najgorsze wrażenie. Większa część tej powieści była moim zdaniem po prostu słaba. Choć pomysł był ciekawy, powieść strasznie dużo traci na tym, że jest niedopracowana. Czasem brak w niej logiki, czasem informacji, które pomogłyby czytelnikowi lepiej zrozumieć zamysł autorki. Chociaż końcowe rozdziały robią całkiem dobrą robotę, ratując tę opowieść, to i tak trylogia Okrutnego księcia wypada przy niej o niebo lepiej.
Zuzanna
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz