Autor: Martyna Raduchowska
Tytuł: Fałszywy Pieśniarz
Cykl: Szamanka od umarlaków, tom 3
Liczba stron: 398
Wydawnictwo: Uroboros
Premiera: 30 października 2019
Sądziliście, że po historii z Demonem Luster Ida może liczyć na chwilę spokoju i normalności? Nic bardziej mylnego. O tym nawet pomarzyć sobie nie może, nie ściągając na siebie kolejnych kłopotów. Oczywiście takich z gatunku krwawych, mrożących krew w żyłach i oznaczających rychłą zagładę całego świata. No bo nawet jeśli Ida nie ma pecha, to przecież Pech ma Idę.
W ogrodzie Kusiciela agenci WON-u odkrywają tajemnicze, idealnie zachowane zwłoki spętane potężnymi zaklęciami. Pomimo ostrzeżeń robią wszystko, co w ich mocy, by je złamać i poznać tożsamość anonima. Sukces ten zostaje jednak okupiony stratami w ludziach. Idę przestają nawiedzać wieszczące śmierć sny, ale wbrew pozorom to wcale nie jest dobry znak. Tymczasem w okolicy zaczynają ginąć magowie, i to w bardzo osobliwych okolicznościach. Czy to możliwe, by przełamanie zaklęć chroniących ciało anonima uwolniło jakąś klątwę?
Po "Szamance od umarlaków" i "Demonie Luster" z wielką niecierpliwością czekałam na kontynuację tej wciągającej historii. Ida i Kruchy stali się jednym z moich ulubionych książkowych duetów, a gdy dodać do tego Rudą, Kwiatka i genialnie według mnie wykreowaną Teklę, dostajemy taki dream team, że czapki z głów same spadają. Byłam zachwycona ponownym spotkaniem z nimi wszystkimi i jak zwykle żal mi było kończyć czytanie (dlaczego ten tom nie miał więcej stron, d l a c z e g o?!).
Jak już wiecie, styl pisania i poczucie humoru Martyny Raduchowskiej należą do tych, które wybitnie mi pasują. Nie muszę się nigdy zastanawiać, o co tak właściwie chodziło autorce i czy coś miało być śmieszne czy też nie. Zawsze wiem, że czeka mnie po prostu niczym niezmącona radość czytania. Muszę jednak przyznać, że tym razem złamała mi serce. I to dwa razy! Ale ponieważ zdążyła się jeszcze przy zakończeniu zrehabilitować, doszłam do wniosku, że ostatecznie mogę jej to wybaczyć. Zwłaszcza że wprost uwielbiam powieści, które wywołują tak wiele emocji.
Nowa odsłona cyklu zdecydowanie trzyma poziom. Powiem wręcz, że dla mnie okazała się tą najlepszą. Ida w starciu z kolejną śmiertelnie niebezpieczną istotą imponuje jeszcze bardziej niż dotąd. Jest strasznie, przejmująco i zachwycająco mrocznie. Tajemnica, groza i humor splatają się ze sobą w idealnych proporcjach, zapewniając lawinę przeróżnych emocji. Poprzednie tomy mnie oczarowały, ale to "Fałszywy Pieśniarz" skradł całe moje czytelnicze serce. Jeśli tak jak ja pokochaliście "Szamankę...", koniecznie przeczytajcie także następne części. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz