Autor: Michał Bergel
Tytuł: Kryształowe serce
Cykl: Iris McBlack, tom 1
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Jaguar
Czajniczek to planeta wyjątkowa, gdzie magię spotyka się na każdym kroku. Czarodzieje, czarowładcy, wiedźmy, Strażnicy Świętej Równowagi, Hufroni, krasnale, demony, banshee, a nawet smoki - znajdziecie tam prawie każde magiczne stworzenie, jakie tylko przyjdzie Wam do głowy. Do tego przedziwnego świata, wbrew swojej woli, trafia Iris. Jak się w nim odnajdzie? Czy zdoła przetrwać w miejscu, gdzie czyha na nią tyle niebezpieczeństw?
12-letnia Iris mieszka w małym miasteczku na południu Irlandii razem z ojcem i siostrą. Przeżywają prawdziwy najazd zalotników, każdy w okolicy pragnie zdobyć serce starszej z sióstr, Oliwii. Przynoszą jej piękne bukiety, gotują, wykonują przeróżne naprawy i remontują dom. Ona jednak wciąż czeka na kogoś wyjątkowego. Pewnego dnia dziewczyna otrzymuje niezwykły kwiat, który pochłania wszystko, co tylko się do niego wrzuci, wyrzucając w zamian bryłki złota. Oliwia wpatruje się w niego jak zafascynowana, a następnego ranka znika bez śladu. Szukając jej, Iris trafia do wnętrza rośliny, a magiczny wir przenosi ją do nieznanej krainy.
Zapowiadało się całkiem dobrze. W początkowych rozdziałach Iris zrobiła na mnie wrażenie bardzo rozsądnej i dojrzałej, w przeciwieństwie do jej starszej siostry. Choć to przecież Oliwia była pełnoletnia, zachowywała się jak rozkapryszone dziecko. Niestety niezbyt długo cieszyłam się myślą, że trafiłam na tak fajną główną bohaterkę. Moja sympatia do niej wraz z rozwojem wydarzeń malała coraz bardziej. Iris irytowała mnie chociażby tym, jak traktowała innych. Często mówiła rzeczy, które miały chyba być zabawne, ale w sytuacji, gdy kierowała swoje uwagi do istot udzielających jej pomocy, było to po prostu złośliwe i nie na miejscu. Ważne decyzje podejmowała impulsywnie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Może nie powinnam liczyć na bardziej dorosłe zachowania z jej strony, ale po takim dobrym wstępie ta mentalność 12-latki jednak mi przeszkadzała.
Podobało mi się nagromadzenie różnorakich magicznych istot, ponieważ nie pozwalało się nudzić, ciągle coś się działo, wciąż pojawiał się ktoś nowy. Najbardziej polubiłam Ariego i Maestra, wyjątkowo sympatycznych, ale i intrygujących. Chociaż autorowi świetnie udała się także postać Jemiołuszki i jej niezwykła chatka, Grzebula. Michał Bergel bardzo ciekawie przedstawił również Hufronów, ich historię i zwyczaje, fragmenty o nich czytałam z prawdziwą przyjemnością. Jednak w pewnym momencie tych magicznych istot było już dla mnie zbyt wiele. Czarodziejskie kwiaty, czarodzieje, czarowładcy, Strażnicy Świętej Równowagi, smoki, Hufroni, chata na kurzych nogach - wszystko fajnie. Nawet podróże pocztą kwiatową i kucharz zamieniony w nocnik były w porządku. Ale kiedy krasnale ogrodowe zaczęły się naparzać z jakimiś marynowanymi droolami, stwierdziłam, że co za dużo, to niezdrowo.
Podsumowując, pierwszy tom przygód Iris McBlack pozostawił mnie z mieszanymi odczuciami. Z jednej strony ta opowieść mnie wciągnęła i wywołała wiele emocji. Urzekł mnie cały ten baśniowy klimat i chętnie poznawałam kolejne magiczne stworzenia, ale do czasu. W pewnym momencie zaczęło mnie dręczyć wrażenie, że autor upchnął ich tam zbyt wiele. Osobiście wolałabym nieco mniej postaci, by mieć szansę dokładniej poznać każdą z nich. W powieści pojawiają się motywy, które dla młodszego czytelnika mogą być zbyt mroczne (demony i składanie im ofiar z żywych istot), dlatego dzieciom w wieku lat 12 lub mniej raczej bym tej książki nie poleciła. Natomiast starszej młodzieży i dorosłym miłośnikom fantasy jak najbardziej (choć dla tych drugich główna bohaterka może się okazać nieco zbyt dziecinna).
Zuzanna
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz