Autor: Sophie Hannah
Tytuł: Zagadka trzech czwartych
Liczba stron: 328
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Agatha Christie to od lat moja ulubiona autorka kryminałów, swego czasu przeczytałam ich całe mnóstwo. Rozwiązania jej zagadek niezmiennie mnie zaskakiwały, właściwie tylko raz udało mi się trafnie odgadnąć, kim był morderca. Kiedy otrzymałam książkę Sophie Hannah, której powierzono kontynuowanie przygód słynnego Herkulesa Poirot, musiałam się przekonać, czy okaże się równie dobra.
Do belgijskiego detektywa przychodzi zdenerwowana kobieta. Twierdzi, że otrzymała od niego list oskarżający ją o zamordowanie niejakiego Barnaby Pandy'ego. Problem w tym, że Poirot niczego takiego nie wysłał, a o tajemniczym mężczyźnie nigdy wcześniej nie słyszał. Oburzona dama nie daje mu jednak dojść do słowa. Sytuacja powtarza się jeszcze trzykrotnie. Cztery osoby - wnuczka Pandy'ego oraz troje ludzi z pozoru niemających z nim żadnych powiązań - zostają oskarżone o morderstwo przez kogoś, kto podaje się za Herkulesa Poirot. Chociaż śmierć mężczyzny została oficjalnie uznana przez policję za tragiczny wypadek, zaintrygowany detektyw postanawia przyjrzeć się tej dziwnej sprawie.
Początek powieści zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Dostajemy czworo podejrzanych. Wydaje się, że nic ich nie łączy, a trzy osoby utrzymują nawet, że w ogóle nie znają ofiary. Co więcej, nikt oprócz tajemniczego autora listów zdaje się nie wierzyć w inną wersję wydarzeń niż nieszczęśliwy wypadek. Sprawa 94-latka, który zasnął w wannie i utonął, raczej nie wzbudza podejrzeń. Z czasem jednak sytuacja coraz bardziej się komplikuje. Pytań i niejasności wciąż przybywa, a każde alibi da się podważyć. Gdy w grę wchodzą tak silne emocje, jak miłość i nienawiść, każdy scenariusz staje się możliwy. Poirot rozpoczyna nierówny wyścig z czasem. Rozwiąże zagadkę na czas czy może tym razem trafi na godnego siebie przeciwnika?
Samą postać Poirota odebrałam jako w miarę zgodną z oryginałem stworzonym przez Agathę Christie, choć w kilku przypadkach miałam wątpliwości, czy rzeczywiście zachowałby się on w sposób opisany przez Sophie Hannah. Wydaje mi się, że jako postać żywiąca tak głębokie przekonanie o swojej wyjątkowości i nieomylności, nie zastanawiałby się ani chwili nad zaangażowaniem się w tę sprawę. Fakt, iż ktokolwiek ośmielił się podszywać pod niego i przypisywać mu treść listu tak niestarannie i nieumiejętnie sformułowanego, odebrałby raczej jako osobisty afront. Od samego początku dołożyłby wszelkich starań, by odnaleźć człowieka, ze strony którego spotkała go tak wielka zniewaga. Nie sądzę również, żeby dał się przekonać do spróbowania ciasta przyniesionego w czyjejkolwiek kieszeni. Choć to drobny, niewiele znaczący szczegół, niezbyt pasuje do słynnego belgijskiego detektywa.
Wyznacznikiem dobrze skonstruowanej powieści kryminalnej jest dla mnie przede wszystkim poprowadzenie fabuły w taki sposób, żeby rozwiązanie zagadki było nie tylko przekonujące i logicznie umotywowane, ale także zaskakujące. W przypadku książek Agathy Christie winna okazywała się zawsze osoba, którą podejrzewałam najmniej, a mimo to motywy jej działania za każdym razem wyjaśniane były tak drobiazgowo, że rozwiewały wszelkie wątpliwości. Ogromnie mi się to w jej powieściach podobało. Czy Sophie Hannah również udało się osiągnąć taki spektakularny efekt? Niestety nie. Gdy najwięcej podejrzeń kieruje się w stronę dwóch osób, a wina jednej z nich wydaje się tak oczywista, że aż razi w oczy, dość łatwo trafnie wytypować przestępcę.
"Zagadka trzech czwartych" to ciekawie napisana powieść kryminalna w stylu Agathy Christie, z wykorzystaniem stworzonej przez nią postaci słynnego belgijskiego detektywa. Jest intrygująco, tajemniczo, a akcja płynnie posuwa się do przodu. W miarę jak na światło dzienne wychodzą kolejne rewelacje dotyczące zamieszanych w sprawę osób, pytania się mnożą, a odpowiedzi wciąż brakuje. Chociaż przez większość czasu nie odczuwałam zbytnio, że czytam coś, co nie wyszło spod pióra królowej kryminału, Poirota w Poirocie było jakby trochę mniej, a i zakończenie nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Powieść Sophie Hannah okazała się całkiem dobra, ale moim zdaniem do pierwowzoru jeszcze sporo jej brakuje.
Zuzanna
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu!
Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz