wtorek, czerwca 19, 2018

"Bramy Światłości. Tom 1" Mai Lidii Kossakowskiej [ZASTĘPY ANIELSKIE #5]

Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Bramy Światłości. Tom 1
Cykl: Zastępy Anielskie, tom 5
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Fabryka Słów



Dawno temu czytałam historie o aniołach. Oczekiwałam ciekawej fabuły, a nie typowego romansidła. Cóż, po roku wróciłam do tego tematu i postanowiłam spróbować jeszcze raz. Trafiłam na "Bramy Światłości", które zachęciły opisem i cudowną okładką. Tym razem się nie zawiodłam. To był strzał w dziesiątkę.
Pan odszedł, a Archanioł Gabriel przejął władzę w królestwie. On i wtajemniczeni w całą sprawę nie mogą dopuścić do rozprzestrzeniania się tej informacji. Historia rozpoczyna się, gdy pewna skrzydlata wraca z wyprawy i oznajmia, że wie, gdzie przebywa Stwórca. Królestwo organizuje ekspedycję w nieznane Strefy Poza Czasem, której dowódcą zostaje Daimon Fery, Anioł Zagłady. Cóż, nie tylko Pan zrobił sobie wolne. To samo postanawia zrobić Lucyfer, nazywany Lampką.

W tej książce nie ma jednego głównego bohatera. Co jakiś czas wracamy do rozterek Gabriela albo Asmodeusza. Uwielbiam jego teksty, które potrafiły rozśmieszyć mnie do łez. Daimon to chyba najbardziej zaskakująca postać w całej historii. W niektórych momentach staje się całkowicie bezradny. Często wdaje się w dziecinne przepychanki słowne z Seredą. Gdyby nie Piołun, już dawno by nie żył. Jedyną postacią, która mi się nie podoba, jest Sereda. Niby świetlista z dobrego rodu, wielkiej klasy podróżniczka i fachowiec w swojej dziedzinie, a zachowuje się jak dziecko. Moją uwagę przyciągnął Lucyfer. Żałuje buntu i ma urazę do Stwórcy, który nie dał mu się nawet wytłumaczyć. To, co zrobił, zaskoczyło mnie i nigdy bym nie pomyślała o takim rozwiązaniu. Powiem tyle: biedny Asmodeusz.

Najbardziej podoba mi się to, że bohaterowie są bardzo podobni do ludzi. Mają wewnętrzne rozterki, doświadczają stresu, a co najlepsze, wychodzą z przyjaciółmi na piwo. Często są nieufni, tak samo jak ludzie. Tak samo jak my popełniają błędy, mają gorsze i lepsze dni. To pomogło mi wczuć się bardziej w historię.

Do plusów zaliczę także okładkę. To istne cudo. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.


Nie mam się do czego przyczepić, a to się rzadko zdarza. Dialogi bohaterów rozśmieszały mnie do łez, tak samo jak część opisów. Z chęcią czytałam kolejne strony. Jeśli szukasz przyjemnej lektury i oryginalnej fabuły, ta jest idealna dla ciebie. Pozostaje mi tylko zabierać się za czytanie drugiego tomu, którego recenzja pojawi się niedługo.
LostGirl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Ogród Książek , Blogger