Według danych z 2020 roku w Polsce liczba zaginionych kształtowała się na poziomie 15 tysięcy osób. Jest to wynik mniejszy w porównaniu do ubiegłych lat, ale wciąż przerażający. Przejrzenie stron, statystyk naprawdę daje do myślenia. Giną ludzie w każdej grupie wiekowej. Nie wyobrażam sobie żyć w ciągłym strachu o bliską osobę, nie wiem, czy bym sobie z tym poradziła. A jak dała sobie z tym radę Lili?
Mija już czwarty miesiąc od zaginięcia Melli – siostry naszej głównej bohaterki. Nastolatka jest zrozpaczona, nie wie, co może jeszcze zrobić, aby odnaleźć dziewczynę. Promyczkiem nadziei staje się Alice – mała dziewczynka uratowana podczas okropnej pogody. Dziecko opowiada Lili o wspólnocie nazywanej Siostrzeństwem Światłości, do której należała. W co tym razem wpakowała się Mella? Czy Lili uda się uratować siostrę?
Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Wiecie, zaginięcie, sekta, tajemnicza dziewczynka, zapowiadało się na całkiem udaną książkę. Co otrzymałam? Obok thrillera to nawet nie stało, śmierdzi tak typową młodzieżówką, że o panie. Autorka posługuje się łatwym językiem, dosyć szybko się czyta. Pojawiają się jakieś zwroty akcji i to w sumie tyle. Niektóre momenty można wyrzucić albo chociaż skrócić, albo dodać coś ciekawszego, np. wydarzenia w domu Lili. Niezmiernie mi się dłużyło, przez co na początku nie mogłam się wczuć. Bardzo podobały mi się rozdziały o tym, co działo się w sekcie. Szkoda, że były tak krótkie.
Nie polubiłam żadnego z bohaterów. Są dla mnie neutralni: istnieją – dobrze, nie ma ich – drugie dobrze. Jedynie Lili mnie wkurzała i nie mogłam jej znieść. Wiecznie tylko MELLA, MELLA, MELLA. Ja rozumiem, siostra, miłość, troska i takie tam, ale może bez przesady. To nie Kochanowski piszący treny dla Urszulki, choć może autorka się na nim wzorowała, kto to wie. Myślenie "nie mogę się zakochać i być szczęśliwa, bo moja siostra jest zaginiona", to dla mnie czysta głupota. Życie wciąż idzie do przodu, o czym Lili zapomniała. I zamiast skupić się choć trochę na rozbudowaniu świata przedstawionego, autorka zamknęła się i swoją bohaterkę w bańce.
Zawiodłam się na "Twojej światłości". Spodziewałam się czegoś dobrego, przecież nie każda młodzieżówka jest do kitu. Mogę jedynie powiedzieć, iż porusza tak ogromny i ważny problem, że głowa mała. Notka od autorki na koniec pozostała mi w pamięci. Jak wspomniałam we wstępie, nie wyobrażam sobie takiego życia. Mogę jedynie zaapelować. Każda informacja jest na wagę złota. I mimo że może to być ulotny promyk nadziei, dla niektórych znaczy naprawdę wiele.
Natalia
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu YA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz