Autor: Stuart Turton
Tytuł: Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Albatros
Premiera: 27 lutego 2019
Goście przybywają do zaniedbanego, oddzielonego od reszty świata gęstym lasem Blackheath. W 19. rocznicę makabrycznej zbrodni trwają przygotowania do organizowanego przez Lorda i Lady Hardcastle balu maskowego. Udział w nim mają wziąć te same osoby, które w owym czasie również przebywały na terenie posiadłości. Skomplikowana zagadka kryminalna i jeden dzień rozgrywający się wciąż na nowo. Jak wiele razy trzeba będzie go przeżyć, by odkryć tajemnicę śmierci Evelyn?
Przez ciemny las biegnie mężczyzna. Nie wie, kim jest ani jak się tam znalazł. Pamięta tylko imię. Anna. Gdy słyszy huk wystrzału, jest przekonany, że nie zdoła jej już pomóc. W końcu udaje mu się dotrzeć do posiadłości, gdzie zostaje rozpoznany jako jeden z gości zaproszonych na przyjęcie. Szybko okazuje się, że utrata pamięci to jego najmniejsze zmartwienie. Po spotkaniu z tajemniczą zamaskowaną postacią, sytuacja komplikuje się coraz bardziej. Doktor Dżuma uświadamia mu, że znalazł się tu w konkretnym celu. O 11 wieczorem Evelyn zginie. Jego zadaniem jest odkrycie, kim jest morderca. Ma na to osiem dni i osiem różnych wcieleń. Każdego ranka będzie się budził w ciele innej osoby, dopóki nie wskaże winnego. Jeśli nie uda mu się tego dokonać przed wyznaczonym terminem, jego wspomnienia zostaną wymazane, a cały cykl rozpocznie się od nowa.
Jeśli chodzi o kryminały, niewiele potrafi mnie jeszcze zaskoczyć, ale powieść Stuarta Turtona zdołała tego dokonać i to kilkakrotnie! Bohater uwięziony w jednym miejscu i zmuszony do przeżywania w kółko tego samego dnia, to dla mnie ogromnie intrygujący motyw. Dodajmy do tego jeszcze morderstwo, świetnie skonstruowaną intrygę, niewyjaśnione tajemnice sprzed lat, żądnego krwi Lokaja oraz dwoje konkurentów, którzy również starają się rozwiązać zagadkę i opuścić Blackheath. Niespodziewanych zwrotów akcji nie brakuje, niewiadome mnożą się jak grzyby po deszczu. Nim się spostrzegłam, całkowicie wsiąkłam w tę historię, a ostatnie rozdziały okazały się tak ekscytujące, że nie mogłam się od nich oderwać. Choć jedna z moich teorii częściowo się sprawdziła, koniec końców autor i tak zaserwował zakończenie, jakiego zupełnie się nie spodziewałam.
Już sama kreacja głównego bohatera zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Nie wiemy o nim niemal nic. Pozbawiony własnych wspomnień i osobowości, kształtuje siebie na nowo, choć z każdym następnym wcieleniem przychodzi mu to trudniej. Budzi się w ciałach kolejnych osób, ale ma nad nimi coraz mniejszą kontrolę. Silne charaktery nie pozostają bez wpływu na jego zachowania i decyzje. Mimo że niekiedy pozwalają mu dostrzec coś więcej, musi pilnować się na każdym kroku. Z czasem bowiem nawet odróżnienie ich myśli i wspomnień od jego własnych zaczyna być problematyczne. Równie intrygujące były dla mnie postaci Anny i Doktora Dżumy, choć wśród osób goszczących w Blackheath nie znalazła się chyba ani jedna, która nie skrywałaby jakiegoś mrocznego sekretu.
"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" to nie tylko powieść fascynująca, trzymająca w napięciu i zgrabnie napisana, ale również bardzo starannie wydana. Minimalistyczna okładka prezentuje się stylowo i elegancko, a szczegółowo rozrysowany plan posiadłości, jaki znajdziemy wewnątrz, jeszcze dodaje tej książce uroku. Do korekty nie mam niemal żadnych zastrzeżeń, co ostatnimi czasy rzadko mi się zdarza, choć do tej pory zachodzę w głowę, czy sformułowanie "coraz to ciekawiejsze i ciekawiejsze" było tutaj zabiegiem celowym czy zwykłym błędem.
Powieść Stuarta Turtona zachwyciła mnie nie tylko zręcznie skonstruowaną intrygą czy interesującą koncepcją głównego bohatera, ale również osadzeniem całej akcji w tak idealnie mrocznej, tajemniczej i pełnej niebezpieczeństw scenerii, gdzie każdy ciemny kąt może kryć uzbrojonego w nóż szaleńca. Ceną wolności jest rozwiązanie jednej zagadki, ale na tę jedną składa się tysiąc innych. Mimo że każda uzyskana odpowiedź w jakiś sposób przybliża nas do celu, wyzwala jednocześnie lawinę kolejnych pytań, które domagają się natychmiastowej odpowiedzi. Trup ściele się gęsto, tajemnice mnożą, a czasu wciąż ubywa. Dla takich emocji warto rzucić wszystko inne. Po "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" powinien sięgnąć każdy wielbiciel kryminałów. Szczerze polecam!
Zuzanna
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję portalowi JakKupować.pl!
Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz