środa, lutego 21, 2018

[2w1 - Dwie recenzje] "Powrót do domu" Allana Strattona

Autor: Allan Stratton
Tytuł: Powrót do domu
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: YA!
Premiera: 24 stycznia 2018

Co czyni nas tym, kim jesteśmy? Czy człowiek pozbawiony wspomnień traci również tożsamość? Alzheimer to wyjątkowo okrutna choroba. Stopniowo odbiera pamięć, pozbawiając człowieka wszystkiego, co znał i czego doświadczył przez lata. Zabiera mu bliskich, zmieniając ich w nieznajomych, budząc ogromny niepokój i strach. Rozmywa teraźniejszość i krok po kroku spycha coraz dalej w przeszłość...
Babcia jest dla nastoletniej Zoe najważniejszą osobą na świecie. To jej najbliższa przyjaciółka, jedyna osoba, której może się ze wszystkiego zwierzyć. Świetnie się rozumieją, a wzajemne towarzystwo sprawia im naprawdę wiele radości (mają nawet swoje tajne hasło - "rabarbar" i "pieróg"). Sytuacja w domu przedstawia się zupełnie inaczej. Rodzice wiecznie porównują córkę do rzekomo lepszej, grzeczniejszej kuzynki, Madi. Ona z kolei wykorzystuje sytuację do granic możliwości, znęcając się nad Zoe przy każdej okazji, a ponieważ chodzą do tej samej szkoły, nie może narzekać na ich brak. Gdy jednak nastolatka zaczyna głośno o tym mówić, nikt jej nie wierzy. Jedynym źródłem wsparcia pozostaje dla niej babcia. Nic zatem dziwnego, że plan umieszczenia staruszki w ośrodku opieki budzi zdecydowany opór dziewczyny. Postanawia za wszelką cenę uratować ją od takiego losu.
"Powrót do domu" to niezwykle emocjonalna powieść. Samotność, żal, rozgoryczenie, świadomość niezrozumienia i odrzucenia przez najbliższych towarzyszyły głównej bohaterce niemal przez cały czas. Jedynie przy babci czuła się kochana i w pełni akceptowana. Autor doskonale poradził sobie z przedstawieniem ich wyjątkowej relacji - głębokiego przywiązania, wzajemnej troski, nieustannego wsparcia, miłości gotowej na olbrzymie poświęcenia. Choć zawarł w tej historii wiele trudnych tematów, jak choroba Alzheimera, bezradność ofiary przemocy psychicznej i fizycznej, która nie ma się do kogo zwrócić o pomoc, konflikty rodzinne, a nawet transseksualizm, wplótł je do akcji niejako mimochodem, zachowując lekkość stylu i przeplatając poważniejsze, przygnębiające fragmenty tymi pełnymi humoru.
Powieść Allana Strattona poruszyła mnie do głębi. Walka Zoe o ukochaną babcię wzruszała do łez i napawała nadzieją wbrew rozsądkowi. Determinacja nastolatki i to, jak wielkie ryzyko zdecydowała się podjąć, by pomóc staruszce szczęśliwie przeżyć resztę swoich dni, zasłużyły na szczery podziw. "Powrót do domu" przygnębia i zasmuca, ale też podnosi na duchu, ukazując, że nigdy nie jest za późno na przebaczenie, a prawdziwa miłość to źródło niewyczerpanej siły. Ta historia z pewnością złamie Wam serce, ale zdecydowanie polecam, bo czasami po prostu warto.

Z.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu YA!
Wyzwania:

A teraz tekst nr 2! Autorką jest 14-letnia miłośniczka książek, która postanowiła spróbować swoich sił w pisaniu recenzji. Przyszła współautorka bloga - co sądzicie?


Zoe to zwyczajna nastolatka. Od razu na początku dowiadujemy się o jej nieciekawych relacjach z rodzicami. Jej jedyną przyjaciółką jest babcia, u której zaczyna objawiać się Alzheimer. W szkole nikt nie rozumie miłości, jaką darzy chorą kobietę.
Wszystko zaczyna się od rozmowy bohaterki o wieczornym spotkaniu z wujostwem. Zoe dowiaduje się o planach kupna nowego lokalu, przeniesienia tam salonu fryzjerskiego matki i o demencji starczej babki. Staruszka po wizycie w szpitalu zostaje zamknięta w ośrodku. Z tego powodu napięcie między nastolatką a jej rodzicami wzrasta. Dziewczyna jest załamana i czuje się bardzo osamotniona. W szkole dokucza jej kuzynka, która przez wszystkich postrzegana jest jako ideał. Zoe obmyśla plan pomocy sobie i ukochanej babuni.
Książka wywołała we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony smutek po poznaniu realiów choroby, a z drugiej radość oraz dumę wynikające z czynów Zoe. Napisana jest językiem prostym, co bardzo mi się podobało. Zaciekawił mnie również sposób ukazania postaci Zoe i Madi. Oczywiście każda książka posiada też minusy. Wkurzający rodzice bohaterki oraz przesłodzone sceny, których na szczęście nie było wiele, doprowadzały do szału. Lektura zmusza do refleksji i wyciska niejedną łzę. 
Polecam tę opowieść każdemu, niezależnie od wieku czy gustu.

LostGirl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Ogród Książek , Blogger