środa, września 21, 2022
Czy to już kanibalizm? – „Mroczna strona Forkisa” Adrianny Biełowiec
czwartek, sierpnia 18, 2022
Wśród magów, elfów, trolli i smoków – „Smoczy szlak. Wejście” Leszka Bigosa
piątek, sierpnia 05, 2022
Tam, gdzie przenikają się światy – „Tawerna w małym porcie” Joli Czemiel
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SEQOJA!
sobota, lipca 23, 2022
Czy warto igrać z czasem? – „Continuum” Kamila Bracha [CONTINUUM #1]
wtorek, czerwca 14, 2022
„Chwała zwycięzcom! Niepamięć zwyciężonym!” – „Obrońcy Ahury. Pasowanie” Mateusza R. M. Rogalskiego [OBROŃCY AHURY #1]
Witajcie w księstwie Ahury, które wskutek dramatycznych zdarzeń znajdzie się na skraju wojny domowej. Rycerze i rycerki, magowie i krasnoludy staną w szranki z niebezpiecznymi, a czasem wręcz nadnaturalnymi przeciwnikami. Krew będzie się lała strumieniami… podobnie jak wino.
Aris Esnaf'ar przybywa do Ahury zza Bezmiaru Błękitu. Przyjaciel zgłasza go na ochotnika do udziału w pewnej misji. Tym sposobem zostaje on członkiem dość nietypowej drużyny. Tworzą ją: hrabia Bewier, lady Shu, Albert, lord Vissen, a także mag Miltez i jego towarzyszka, Klaudia. Ściganie wrogów diuka Edwarda, choć wydaje się początkiem typowych rycerskich przygód, okazuje się jednak o wiele trudniejszym i bardziej skomplikowanym zadaniem. Naszym bohaterom przyjdzie się bowiem zmierzyć nie tylko z zaprawionymi w klasycznym boju przeciwnikami, ale staną również oko w oko ze zjawami, smokowcami i innymi posługującymi się magią istotami.Pierwsze wrażenia z lektury nie napawały mnie optymizmem. Fantastykę lubię, rycerze też spoko, jakaś ważna misja przed nimi – wydawało się, że czeka mnie emocjonująca, pełna akcji przygoda. Tymczasem mamy tutaj zbieraninę osób, które niekoniecznie wiedzą, w co się pakują, a chyba najbardziej zagubiony w tym wszystkim jest główny bohater. Chce zdobyć sławę i pieniądze, ale wszystko inne jest mu w zasadzie obojętne (może poza margrabiną Dianą, chociaż w zamian za odpowiednio zaopatrzoną piwniczkę pewnie by z niej zrezygnował). W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że wysyła się go praktycznie na pewną śmierć, lecz chwila refleksji szybko mija. Zresztą przy każdej okazji wlewa w siebie takie ilości wina, że aż dziwi, jeśli ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co się właściwie dzieje. Często wygląda to tak, że uczestniczy w jakiejś bitwie, potem leży ranny i nieprzytomny, po czym odzyskuje świadomość, sięga po butelkę i za chwilę znów rzuca się w wir walki.Początkowo nie mogłam wczuć się w tę opowieść, głównie ze względu na dialogi. Wypowiedzi niektórych postaci były w moim odczuciu sztuczne i przesadnie długie. Przeszkadzały mi także pojawiające się wciąż w tekście powtórzenia. Ciężko było mi przez to przebrnąć. Na szczęście w dalszej części książki zdarzały się już rzadziej albo po prostu fabuła zdołała wciągnąć mnie na tyle, że przestałam zwracać na to uwagę. Kolejne rozdziały okazały się dużo lepsze i zaintrygowana tym, czemu jeszcze bohaterowie będą musieli stawić czoła, śledziłam ich losy z przyjemnością. Szczególnie dobre wrażenie zrobiły na mnie sceny walki. Dynamiczne i trzymające w napięciu, dzięki czemu czytałam je jednym tchem.
Pierwszy tom trylogii Obrońcy Ahury pozostawił mnie z mieszanymi odczuciami. Z jednej strony raziły mnie niedociągnięcia rzucające się w oczy zwłaszcza na początku powieści. Z drugiej jednak widziałam również pewne postępy. Im dalej zagłębiałam się w przedstawioną przez autora historię, tym mniej przeszkadzały mi błędy i coraz bardziej oczarowywał mnie specyficzny klimat tej książki. Biorąc pod uwagę, że to debiut, wypada całkiem dobrze i pozwala mieć nadzieję, że kolejne części tego cyklu będą coraz ciekawsze i lepiej dopracowane.
piątek, czerwca 10, 2022
„Był raz chłopiec, który spadł z nieba” – „Żniwiarz dusz” Reny Barron [KRÓLESTWO DUSZ #2]
środa, maja 04, 2022
Rejs ku przeznaczeniu – „Australijskie piekło” Radosława Lewandowskiego
wtorek, marca 29, 2022
Ile warto poświęcić dla przyjaźni? – „Panta rhei” Kamila Bracha [CONTINUUM #2]
Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić najlepszego przyjaciela? Szczęście, rodzinę, własną tożsamość... Czy podejmiesz ryzyko, które może nieodwracalnie wpłynąć na bieg historii?
Silne eksplozje na Słońcu prowadzą do szeregu nieoczekiwanych zdarzeń. Pojawiają się zakłócenia linii czasowych, a po przejściu fali zmian okazuje się, że dotychczasowy świat przestał istnieć. Pracownicy Stacji Kontrolnej Departamentu Czasu podejmują próbę korekcji continuum. Liczba możliwych ingerencji w przeszłość jest jednak ograniczona. Czy uda im się przywrócić znaną sobie rzeczywistość i uchronić ludzkość przed zagładą?
Mimo że nie przepadam za literaturą science fiction, powieść Kamila Bracha naprawdę mnie wciągnęła. Dwutorowa narracja skutecznie przykuła moją uwagę. Chociaż więcej sympatii wzbudziły we mnie postaci zarządcy Dimitrisa i Suryi, dużo bardziej zainteresowały mnie losy Jacka, Emila i ich bliskich, niż to, co działo się w przestrzeni kosmicznej. Muszę jednak przyznać, że to właśnie ta część, gdzie wątki z dwudziestego pierwszego i dwudziestego czwartego wieku splatają się ze sobą, zapewniła mi najwięcej wrażeń. Z zapartym tchem śledziłam poczynania bohaterów, trzymając jednocześnie kciuki za powodzenie ich nietypowej misji.
Motyw podróży w czasie od zawsze mnie intrygował. Tutaj przy okazji poznajemy także ciekawą wizję autora odnośnie przyszłych wydarzeń i kierunku, w jakim podąża ludzkość. Widzimy społeczność skupioną na jednym zadaniu – obronie Ziemi przed najeźdźcami z zewnątrz. To jest cel, któremu podporządkowują całe swoje życie, we wszystkich sferach. Relacje międzyludzkie ograniczają się w zasadzie do tych służbowych, rodzina to w tym świecie pogardzany relikt przeszłości. Dozwolony po spełnieniu określonych warunków i otrzymaniu stosownego pozwolenia, ale jednak niemile widziany i uznawany za przejaw egoizmu.