wtorek, czerwca 14, 2022

„Chwała zwycięzcom! Niepamięć zwyciężonym!” – „Obrońcy Ahury. Pasowanie” Mateusza R. M. Rogalskiego [OBROŃCY AHURY #1]

Autor: Mateusz R. M. Rogalski
Tytuł: Obrońcy Ahury. Pasowanie
Liczba stron: 436
Wydawnictwo: Mateusz R. M. Rogalski – Samowydawca

Witajcie w księstwie Ahury, które wskutek dramatycznych zdarzeń znajdzie się na skraju wojny domowej. Rycerze i rycerki, magowie i krasnoludy staną w szranki z niebezpiecznymi, a czasem wręcz nadnaturalnymi przeciwnikami. Krew będzie się lała strumieniami… podobnie jak wino.

Aris Esnaf'ar przybywa do Ahury zza Bezmiaru Błękitu. Przyjaciel zgłasza go na ochotnika do udziału w pewnej misji. Tym sposobem zostaje on członkiem dość nietypowej drużyny. Tworzą ją: hrabia Bewier, lady Shu, Albert, lord Vissen, a także mag Miltez i jego towarzyszka, Klaudia. Ściganie wrogów diuka Edwarda, choć wydaje się początkiem typowych rycerskich przygód, okazuje się jednak o wiele trudniejszym i bardziej skomplikowanym zadaniem. Naszym bohaterom przyjdzie się bowiem zmierzyć nie tylko z zaprawionymi w klasycznym boju przeciwnikami, ale staną również oko w oko ze zjawami, smokowcami i innymi posługującymi się magią istotami.

Pierwsze wrażenia z lektury nie napawały mnie optymizmem. Fantastykę lubię, rycerze też spoko, jakaś ważna misja przed nimi – wydawało się, że czeka mnie emocjonująca, pełna akcji przygoda. Tymczasem mamy tutaj zbieraninę osób, które niekoniecznie wiedzą, w co się pakują, a chyba najbardziej zagubiony w tym wszystkim jest główny bohater. Chce zdobyć sławę i pieniądze, ale wszystko inne jest mu w zasadzie obojętne (może poza margrabiną Dianą, chociaż w zamian za odpowiednio zaopatrzoną piwniczkę pewnie by z niej zrezygnował). W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że wysyła się go praktycznie na pewną śmierć, lecz chwila refleksji szybko mija. Zresztą przy każdej okazji wlewa w siebie takie ilości wina, że aż dziwi, jeśli ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co się właściwie dzieje. Często wygląda to tak, że uczestniczy w jakiejś bitwie, potem leży ranny i nieprzytomny, po czym odzyskuje świadomość, sięga po butelkę i za chwilę znów rzuca się w wir walki.

Początkowo nie mogłam wczuć się w tę opowieść, głównie ze względu na dialogi. Wypowiedzi niektórych postaci były w moim odczuciu sztuczne i przesadnie długie. Przeszkadzały mi także pojawiające się wciąż w tekście powtórzenia. Ciężko było mi przez to przebrnąć. Na szczęście w dalszej części książki zdarzały się już rzadziej albo po prostu fabuła zdołała wciągnąć mnie na tyle, że przestałam zwracać na to uwagę. Kolejne rozdziały okazały się dużo lepsze i zaintrygowana tym, czemu jeszcze bohaterowie będą musieli stawić czoła, śledziłam ich losy z przyjemnością. Szczególnie dobre wrażenie zrobiły na mnie sceny walki. Dynamiczne i trzymające w napięciu, dzięki czemu czytałam je jednym tchem.

Pierwszy tom trylogii Obrońcy Ahury pozostawił mnie z mieszanymi odczuciami. Z jednej strony raziły mnie niedociągnięcia rzucające się w oczy zwłaszcza na początku powieści. Z drugiej jednak widziałam również pewne postępy. Im dalej zagłębiałam się w przedstawioną przez autora historię, tym mniej przeszkadzały mi błędy i coraz bardziej oczarowywał mnie specyficzny klimat tej książki. Biorąc pod uwagę, że to debiut, wypada całkiem dobrze i pozwala mieć nadzieję, że kolejne części tego cyklu będą coraz ciekawsze i lepiej dopracowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Ogród Książek , Blogger