Autor: Jeff Giles
Tytuł: Na krawędzi wszystkiego
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: IUVI
Nizina - miejsce, z którego nie ma powrotu. Trafiają tam potępione dusze, które dopuściły się strasznych czynów. Iks zna je bardzo dobrze. Jest łowcą głów i służy lordom poprzez przyprowadzanie dusz do Niziny. Dostaje nowe zadanie. Wszystko idzie zgodnie z planem, dopóki nie spotyka pewnej dziewczyny.
Na początku poznajemy Zoe. Ma nietypową rodzinę: mamę wegankę, brata chorującego na ADHD i dwa psy. Nastolatka zmaga się ze śmiercią bliskich osób. Pewnego dnia podczas śnieżycy jej brat znika. Dziewczyna wyrusza na poszukiwania. W ostatniej chwili odnajduje go i unika kolejnej tragedii. Zoe wraz z bratem chowają się w domu staruszków, licząc na koniec przygód. Niestety los ich nie oszczędza. Zostają zaatakowani. Nagle pojawia się tajemniczy chłopak i ich ratuje. Zoe nazywa go Iks.
Książka podobała mi się, ale nie powaliła na kolana. Brakuje mi w niej kilku rzeczy. Jedną z nich jest logika. Kto wrzuciłby na Instagrama zdjęcia obcego, a potem okłamał policję, że nie miał z tym nic wspólnego? Albo wypuścił brata na dwór, wiedząc, że w każdej chwili może zacząć się śnieżyca. Rozumiem, że nie dałby jej spokoju, no ale kurczę, tu chodzi o bezpieczeństwo. Według mnie za mało było powiedziane o życiu na Nizinie. Faktem jest, że to dopiero pierwszy tom serii, więc to się może jeszcze zmienić.
Żeby więcej nie krytykować, przejdę do pozytywów. Bardzo podoba mi się sam pomysł na fabułę. Jeszcze nigdy się z takim czymś nie spotkałam. Książka ma wiele zabawnych scen, np. "striptiz" Iksa. Czytając jego opis, nie mogłam powstrzymać śmiechu. Okładka jest śliczna, od razu przyciąga oko.
Jeśli szukasz lekkiej książki, a w niej dużo elementów fantastycznych, to właściwie trafiłeś.
LostGirl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz