Stoję na pokładzie. Czuję wzbierającą we mnie moc. Zamykam oczy i wsłuchuję się w otoczenie. Fale oceanu uderzają o statek, krople wody spływają mi po skórze. Biorę głęboki wdech i z wydechem kieruję falę powietrza w żagle. Napieram mocniej, przez co po chwili okręt podnosi się do góry. Lecimy.
Apasia to dziewczyna, która przeszła wiele w życiu. Zabrana rodzicom, sprzedana jako niewolnica. Obecnie pracuje na czarnym rynku, pnąc się coraz wyżej po szczeblach kariery. Zostaje panią kapitan z własnym statkiem i załogą. Jej zadaniem jest dostarczenie tylu zniewolonych ludzi, ilu zdoła. Jednak Apasia ma swoją zasadę. Uwalnia tyle kobiet i dzieci, ile tylko może. Pomaga jej w tym moc wiatru. Pracuje dla bezwzględnej Cyrus, która zrobi wszystko, aby zatrzymać dziewczynę przy sobie. Ona ma jednak pewne postanowienia. Odnaleźć zaginioną rodzinę, wyrwać się spod władzy Cyrus. Nie przewidziała jednak tego, że trafi w sam środek wojny, która całkowicie zmieni jej życie.
Kiedy przeczytałam opis z tyłu, pomyślałam, że to może być taka luźna kontynuacja i nie będzie mieć za wiele wspólnego z poprzednią częścią. Po prostu perypetie kolejnego Żywiołu. OTÓŻ NIE TYM RAZEM. Z początku, kiedy ogarnęłam, że będzie bardzo dużo nawiązań, musiałam sobie przypomnieć z poprzedniego tomu, co, kto, jak i dlaczego. Dlatego ucieszyłam się, gdy pojawiły się retrospekcje i mogłam na spokojnie wczuć się w tę opowieść. „Więzy nieba” trzymają poziom. Muszę przyznać, że podobały mi się nawet bardziej niż „Berło ziemi”. Nie było nudnego i ciągnącego się początku, od razu czytelnik zostaje rzucony w wir akcji. Wszędzie znajduje się magia, cała książka aż nią kipi. Opisy to nie zbędne zapychacze, dynamizują akcję, dzięki czemu powieść czyta się płynnie, praktycznie jednym tchem. Świat jest barwny, ciekawy, tylko czeka, aż się go odkryje do końca.
W przeciwieństwie do „Berła ziemi”, od razu polubiłam główną bohaterkę. W trakcie czytania zauważyłam sporo podobieństw między nią a Shalią. Obie są dzielne, odważne i silne, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Współczujące – nie mogą patrzeć na cierpienie innych obojętnie, choć Apasia stara się to udawać z całych sił. Ich moc jest różna, a jednak potężna. O załodze pani kapitan dowiadujemy się kilku informacji. Moim zdaniem można było jeszcze bardziej rozbudować te postacie. Niektóre pojawiały się wcześniej w „Berle ziemi”, więc wymagają jedynie przypomnienia sobie, kim były.
„Więzy nieba” to udana kontynuacja, przebiła nawet poziom poprzedniego tomu. Czyta się ją zdecydowanie lepiej niż pierwszą. Mimo że wygląda jak oddzielna historia, jest w niej całkiem dużo nawiązań do „Berła ziemi”. Warto znać początek, aby dokładnie zrozumieć, co się dzieje. Nie mogę się doczekać, aby poznać kolejny Żywioł. Osobiście stawiam na ogień.
Natalia
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Uroboros!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz