Autor: Karina Bonowicz
Tytuł: Księżyc jest pierwszym umarłym
Cykl: Gdzie diabeł mówi dobranoc, tom 1
Liczba stron: 576
Wydawnictwo:Initium
Nigdy wcześniej nie interesowałam się mitologią słowiańską. Może dlatego, że więcej czasu poświęca się na grecką i rzymską, a o naszych dawnych wierzeniach wspomni się jedynie przy okazji omawiania początków państwa polskiego na historii. To wszystko kojarzy mi się z czytaniem długich i nudnych książek. A gdyby tak połączyć je ze współczesnością? Czy z tego może wyjść coś dobrego?
Według legendy czwórka przyjaciół, która została wygnana z wioski za czary, spotkała się przy czarcim kamieniu, wywołała diabła i zawarła z nim pakt. Jego skutki odczuwała jedna osoba w każdym następnym pokoleniu. Na nic zdały się próby zerwania układu. Jednak... może tym razem się uda?
Siedemnastoletnia Alicja po śmierci rodziców trafia do ciotki, która mieszka w Czarcisławiu - miasteczku położonym na Podkarpaciu. Już pierwszego dnia jej pobytu zaczynają się problemy. Tajemnicze spojrzenia, nazywanie "dziewicą", to przedsmak tego, z czym będzie musiała zmierzyć się dziewczyna. Wkrótce odkrywa, że w każdej legendzie jest ziarenko prawdy, co zmusi ją do zaakceptowania swej prawdziwej natury i wykonania niebezpiecznego zadania.
Przed przeczytaniem pomyślałam sobie, że to musi być dobra książka. Wierzenia słowiańskie, akcja umieszczona we współczesnym świecie. Co może pójść nie tak? Jak się później okazało, wiele. Po pierwsze, główna bohaterka. Już po pierwszym rozdziale pałałam do niej nienawiścią. Wkurza się na wszystkich bez powodu, każdą próbę pomocy odrzuca, mimo że wie, że nie poradzi sobie sama. A najbardziej denerwowało mnie to, że cały czas nazywała wszystkich obdarzonych magią wariatami, dziwolągami, mimo pewnego istotnego faktu. Następna sprawa, ciotka Alicji. Przez całą książkę jedynie powtarzała, że to wszystko skomplikowane, że przyjdzie odpowiedni czas, a kiedy przyszło co do czego, nie zrobiła nic. Ze wszystkich najbardziej polubiłam Nataszę i Nikodema. Mimo trudnych charakterów i specyficznego sposobu bycia, zdają się najbardziej skłonni do pomocy, nawet jeśli mają w tym jakiś interes.
Ta książka ma bardzo specyficzny humor. Jak czytałam dialogi, to zastanawiałam się, czy płakać ze śmiechu czy nad głupotą. Nieraz się zastanawiałam, skąd autorka wzięła takie teksty. Mam wrażenie, że trochę na siłę upchała niektóre rzeczy, by było bardziej młodzieżowo. Na pewne elementy sama bym nie wpadła, sądzę, że moi rówieśnicy również. Na przykład nigdy nie słyszałam o marynarce z mysich cipek. Akcja dzieje się bardzo szybko, nawet za szybko. Nie wiedziałam, że tyle może się wydarzyć w tak krótkim czasie. Na koniec dodam jeszcze, że dla mnie było za mało mitologii. Można było dodać jej ciut więcej, co zachęciłoby do dalszej lektury.
Podsumowując, powieść "Księżyc jest pierwszym umarłym" nie była tak dobra, jak się spodziewałam, ale tragedii ogromnej również nie ma. Widziałam, że drugi tom ma zostać wydany już całkiem niedługo, bo w lutym 2020 roku, ale nie jestem pewna, czy chcę czytać tę serię dalej. Z jednej strony zakończenie nawet zaciekawiło, by sięgnąć po kontynuację, a z drugiej obawiam się, że być może nic nie ulegnie poprawie. Jeśli szukacie lekkiej książki z niecodziennym humorem, to możecie dać tej pozycji szansę.
Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz